Od 32 lat każdego roku urzędujący prezydent Stanów Zjednoczonych tradycyjnie ułaskawia dwa indyki tuż przed Świętem Dziękczynienia. Ptaszyska, którym się poszczęściło, najpierw otrzymują jakieś urocze imiona, potem biorą udział w uroczystościach, które relacjonowane są na cały świat, a potem spędzają indyczą emeryturę w jakiejś dogodnej zagrodzie, gdzie mogą być pewne dożycia w spokoju swoich dni. Zdawałoby się, że w ciężkich czasach ułaskawianie indyków to pewny sposób na ocieplenie prezydenckiego wizerunku i że trudno tutaj doprawdy do czegoś się przyczepić. Ale w tym roku stało się inaczej. Ułaskawianie indyków z okazji Święta Dziękczynienia spowodowało falę wyrzutów wobec administracji Joe Bidena. A wszystko przez imiona, jakie nadano indorom wybranym do ułaskawienia przez prezydenta. Wielu Amerykanów dostrzegło w nich gorzką ironię! Indory przedstawione na oficjalnej stronie Białego Domu zostały nazwane Peanut Butter i Jelly, czyli Masło Orzechowe i Galaretka. "Właśnie to większość ludzi będzie jadło na święta" - ironizują teraz internauci, odnosząc się do rekordowej, najwyższej od 31 lat inflacji wynoszącej 6,2 procent i drożyzny, które wielu Amerykanom zrujnują Święto Dziękczynienia.
NIE PRZEGAP: Przepowiednia o Meghan Markle i Harrym ujawniona! Wróżbitka mówi wszystko
NIE PRZEGAP: Zwłoki zaginionego dziecka w lesie! Matka bała się, że 5-latek wyrośnie na seryjnego mordercę
Same indyki zdrożały od zeszłego roku o 27 procent! Podrożało jedzenie, paliwo, wyposażenie domu. Biden zrzuca winę za ten stan rzeczy na "manipulacje rynkowe", tymczasem ekonomiści wskazują na kłopoty z łańcuchem dostaw i ogromnymi kłopotami związanymi z pandemią i lockdownem, który odbił się w fatalny sposób na przedsiębiorcach. Jak wynika z danych Departamentu Rolnictwa, od zeszłego roku cena 15-funtowego indyka wzrosła z 16,95 dolara do 21,5 dolara. Cena bochenka chleba z zeszłorocznej średniej ceny 1,49 dolara podskoczyła do 1,58, świąteczne ciasto dyniowe kosztuje już nie 5,99, a 6,99 dolara. Najbardziej podrożały właśnie indory!