Popiskiwały, tłoczyły się, wymachiwały ogonami na wszystkie strony! W Kanadzie jest pewne gospodarstwo, które każdego dnia przeżywa wielką inwazję wygłodniałych szopów praczy. Gospodarzy tam stary kanadyjski traper James Blackwood. Co takiego przyciąga szopy? Okazuje się, że mężczyzna ma jeden niecodzienny zwyczaj, który sprawia, że zwą go "zaklinaczem szopów".
Otóż każdego dnia i to już od dwudziestu lat Kanadyjczyk karmi okoliczne szopy... hot-dogami. Dzika zwierzyna tak rozmiłowała się w fast-foodzie, że nie sposób już się od niej opędzić. Kiedy James Blackwood z Nowej Szkocji wyciąga hot-dogi zza pazuchy, momentalnie wspina się na niego całe stado futrzaków! Ostatnio udało się uwiecznić te niezwykłe chwile.