Minister spraw zagranicznych Iranu mocno do USA. "Odpowiedzialność za jakąkolwiek eskalację spoczywa bezpośrednio na Stanach Zjednoczonych"
Wojna w Izraelu może rozszerzyć się na inne kraje? O antyizraelskich wystąpieniach piszą media na całym świecie, w Egipcie tuż po ataku Hamasu doszło nawet do zabójstwa żydowskich turystów przez policjanta. To jednak nie wszystko, bo przecież najważniejszym sojusznikiem Izraela są Stany Zjednoczone, a sponsorem Hezbollahu - Iran. Teraz z obu tych państw zaczęły płynąć wzajemne ostrzeżenia i mniej lub bardziej zawoalowane pogróżki. Iran pogroził Ameryce, nazywając ją "bezpośrednio odpowiedzialną' za ewentualną eskalację wojny w Izraelu. "Odpowiedzialność za ewentualne otwarcie nowych frontów w regionie i jakąkolwiek eskalację dzisiejszej wojny spoczywa bezpośrednio na Stanach Zjednoczonych i syjonistycznym reżimie (Izraela)" - powiedział minister spraw zagranicznych Iranu Hosejn Amir-Abdollahijan. Zagroził Izraelowi eskalacją, jeśli "nie ustanie agresja wobec Palestyńczyków". "Palce spoczywają na spuście" - dodał.
Amerykański senator nie owija w bawełnę: "Iranie, jeśli eskalujesz tę wojnę, przyjdziemy po ciebie”
Tymczasem mocne słowa padają również z drugiej strony. Lindsey Graham, wpływowy amerykański senator powiedział, że jeśli Hezbollah doprowadzi do eskalacji wojny, to on z kolei uzna to za dzieło Iranu a wtedy będzie zabiegał o to by USA interweniowały, "wyrzucając Iran z biznesu paliwowego". „Wprowadzę uchwałę do Senatu Stanów Zjednoczonych, aby zezwolić Stanom Zjednoczonym wspólnie z Izraelem na podjęcie działań wojskowych w celu wyeliminowania Iranu z biznesu naftowego. Iranie, jeśli eskalujesz tę wojnę, przyjdziemy po ciebie” - stwierdził senator. Atak Hamasu na Izrael zaczął się 7 października. Od tamtej pory naliczono już 1,4 tys, ofiar po stronie Izraela i 2,4 wśród Palestyńczyków.