Od dziesięcioleci niezmiennie bawi pan i wzrusza kolejne pokolenia Polaków. A co śmieszy pana?
– Fałszywi ludzie. Pretensjonalni pozerzy zaludniający media, półinteligenci udający profesorów, złodzieje prowadzący banki, agenci Moskwy i Berlina udający polskich polityków… Obok realnej Polski istnieje Polska zakłamana, pozorna, propagandowa. A dobry żart demaskuje tą hipokryzję. Np. kiedy opowiadam jak to premier przeciął wstęgę na nowym odcinku autostrady, a wstęga była dłuższa od odcinka.
Na czym polega dobry dowcip?
– Głównie na takiej konstrukcji tematu, by pojawiła się zaskakująca iskra ironii. Często służy temu paradoks, absurd, zgrabny kalambur. Nie da się zdefiniować dowcipu z naukową precyzją, bo jest wynikiem szczególnego talentu opowiadacza, ale także poczucia humoru odbiorców. Ten „sense of humor” to bardzo ważna część kultury każdego narodu, bez niego nie może istnieć satyra.
Śmiechem i humorem walczył pan z komuną, dziś ośmiesza pan działania rządu. Zapytam przewrotnie – czy nic się przez 50 lat nie zmieniło?
– Zmieniło się bardzo wiele, ale każdy dzień niesie nowe podniety dla żartownisiów. Tak więc w naszej branży jest wiele aktualności, ale też występują tematy ponadczasowe, ponadustrojowe i historyczne. Dobry kabaret nie jest codzienną gazetą, musi mieć szerszą perspektywę.
Kabaret to pana sposób na życie. Jaką cenę płaci się za żarty z władzy?
– Bywają momenty trudne, bo traktowany jestem jako element wywrotowy. Media unikają mojego kabaretu jak zarazy. Zdarzyło mi się kilka razy okazjonalnie wystąpić z jakimś programem, ale w zasadzie jestem ściśle tajny. Moja jedyna opoka to wierna publiczność, dzięki której obchodzę właśnie 45. sezon Kabaretu Pod Egidą. Nigdy nie finansowany przez władzę, nieustannie przeganiany z kolejnych lokali, utrzymujący się wyłącznie z biletów! Możecie mi zazdrościć takiej publiczności.
W 1995 roku ubiegał się pan w wyborach o urząd prezydenta. Gdyby był pan prezydentem co zmieniło by się w dzisiejszej Polsce?
– Przede wszystkim załgane media. Trzy największe telewizje służą oszukiwaniu społeczeństwa. Demokracja nie może funkcjonować jeżeli ludzie nie znają prawdy o sytuacji kraju. Nie znając prawdy, źle wybierają. Mamy obecnie demokrację fasadową. Dzieje się wiele złego. Liczba urzędników wzrosła w ostatnich 5 latach o 100 tysięcy, a polskie wojsko się po prostu kończy. Dziś cała polska armia zmieściłaby się na jednym stadionie. W oświacie też skandal, bo skasowano w liceach historię Polski. A służba zdrowia chora jak nigdy, przykładów jest wiele.
Jest pan laureatem wielu nagród, kocha pana publiczność. Wyróżnienia mobilizują artystę czy rozleniwiają?
– Nagrody zdarzają mi się niezmiernie rzadko, dlatego bardzo cieszą i mobilizują. Najważniejszy jest dla mnie Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski przyznany przez ś.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dwa miesiące temu otrzymałem nagrodę im ks. Kardynała Władysława Rubina „Wierny Bogu i Ojczyźnie”.
Do Chicago przybywa pan z programem „Pół wieku Pana Janka”. Jakie było te pół wieku…
– Debiutowałem w Teatrze Studenckim Hybrydy z początkiem lat 60. Po siedmiu latach wyrzucono mnie z hukiem za demoralizację socjalistycznej młodzieży. Później powstał Kabaret pod Egidą, który do dzisiaj miewa się dobrze. Akta Służby Bezpieczeństwa na mój temat, które otrzymałem z IPN są najlepszą recenzją jakiej mogłem się spodziewać. Jest tam wielokrotnie potwierdzone przez ekspertów, że to ja obaliłem komunę. A ponieważ owo obalenie nie do końca się powiodło, w dalszym ciągu mam co robić. Chcę wreszcie dożyć czasów „żeby Polska była Polską”. Chyba mogę mieć takie marzenie…
Z Polonią chicagowską łączą Pana od dawna silne więzy. Jak Pana zdaniem na przestrzeni dekad zmieniła się nasza Polonia?
– Przeżyłem w tym mieście wiele wspaniałych chwil, znam wielu ludzi, mam tam wielu przyjaciół. Badań socjologicznych nad zmianami Polonii nie prowadzę, ale bardzo się cieszę z tego spotkania, na którym zaprezentuje drwiny, kpiny, szyderstwa, złośliwości, ale także zadumę nad polskim losem. Lirykę patriotyczną, świetny nastrój i poczucie polskiej wspólnoty, niezależnej od adresów i paszportów. Dlatego serdecznie zapraszam wszystkich na te trzy wyjątkowe spotkania z Janem Pietrzakiem w Chicago!
Koncerty Jana Pietrzaka
•sobota, 8 września, 7 pm, Dom Podhalan przy 4808 S. Archer Ave, Chicago
•niedziela, 9 września, 5 pm, sala przy Szkole im. Świętej Trójcy przy 1119 N. Noble Street w Chicago
•poniedziałek, 10 września, 8 pm, kaplica przy kościele św. Ferdynanda w Chicago przy 5900 W. Barry Ave.
Serdecznie zapraszamy. Bilety będzie można nabyć przed koncertami.