Jak podaje kontakt24.tvn24.pl jacht z Polakami na pokładzie zaginął. Informacje o sprawie portal dostał od kobiety, której rodzice są na jachcie. Kobieta powiedziała, że ostatni kontakt z rodzicami miała jej siostra. Matka miała zadzwonić i prosić o pomoc. Z ojcem kontaktu nie było. - Z telefonu satelitarnego zawsze dzwonił ojciec. Tym razem był to matka, która krzyczała i prosiła o pomoc - czytamy na kontakt.24tvn24.pl słowa kobiety. Jacht zaginął między drogą z Madery na Barbados. Około 550 km od brzegów Barbadosu i 1100 km od brzegów Martyniki. Z informacji przekazanych przez córkę zaginionych, jej rodzice wybrali się w samotny rejs. Matka ma 54 lata, a ojciec 74. W rejs ruszyli na początku listopada, a w ostatni poniedziałek pojawiły się pierwsze problemy z łącznością przez telefon satelitarny.
Ostatnia rozmowa z matką, w miniony czwartek, trwała zaledwie kilkanaście minut. Rodzina postanowiła działać, skontaktowała się z MSZ i konsulem w Wenezueli. - Żołnierze stacjonują na Martynice. Poinformowali nas, że udało im się namierzyć dokładne miejsce ostatniego logowania telefonu satelitarnego rodziców. W niedzielę rano mają wysłać w tamten rejon samolot - powiedziała córka zganionych, podaje kontakt24.tvn24.pl.