Ustawa została podpisana niemal dwa lata po tym, jak policja stanowa w Vermont zatrzymała do kontroli samochód, którego dwóch pasażerów było nielegalnymi imigrantami z Meksyku, pracującymi na jednej z okolicznych farm. Ponieważ obaj nie mieli żadnych dokumentów - o prawie jazdy nie wspominając - funkcjonariusze aresztowali ich, a następnie przekazali policji imigracyjnej i poinformowali o wszystkim U.S. Border Patrol.
Jednym z zatrzymanych był Danielo Lopez. Po tym jak stanął przed sędzią imigracyjnym, który nakazał mu opuszczenie terytorium Stanów Zjednoczonych, mężczyzna zaczął nie tylko walczyć o odwołanie wyroku, ale przede wszystkim rozpoczął kampanię na rzecz wprowadzenia przepisów, które pozwolą osobom takim jak on starać się o dokument umożliwiający poruszanie się po drogach bez obaw o deportację.
- Każdy wie, że na farmach, przy zbiorach warzyw i owoców oraz w zakładach hodowli zwierząt pracują nieudokumentowani imigranci. Nikomu to nie przeszkadza. Co więcej, wielu osobom jest to na rękę, gdyż ziemia nie leży odłogiem, zbiory się nie marnują, a to wszystko za niższą stawkę, niż musieliby zapłacić Amerykaninowi - mówi Lopez. - Dlaczego więc, skoro się pozwala na taką pracę, nie godzić się na to, by takie osoby miały jakiś dokument pozwalający im bez obaw na dojazd do pracy - pyta retorycznie imigrant.
Najwidoczniej z podobnego założenia wyszedł gubernator Vermont Peter Shumlin. Poparł projekt ustawy, a w środę ją podpisał i stanie się ona wkrótce obowiązującym prawem. Zgodnie z nim nielegalni imigranci, którzy pracują w branży rolniczo-hodowlanej (głównie na dairy farms) mogą się ubiegać w Wydziale Motoryzacji stanu Vermont o specjalne prawo jazdy.
Sam Lopez ciągle walczy z sądem imigracyjnym o wstrzymanie swojej deportacji. Jeżeli mu się nie uda, wkrótce będzie musiał wrócić do Meksyku.
- Modlę się o to, żeby tak się nie stało, ale jeżeli nie uda się tego zatrzymać, to przynajmniej wyjadę z poczuciem, że udało mi się pomóc wprowadzić przepis, który ułatwi życie innym - mówi.