Nie będziemy wgłębiać się w teologiczne rozważania nad rolą Judasza w zaistnieniu Zmartwychwstania. Nie każdy w nie wierzy, ale mało kto zaprzeczać może temu, że skarbnik grupy Jehoszuy (z łaciny i greki: Jezusa), mógł wydać swego Mistrza za darmo. Judasz Iskariota. Z czterech Ewangelii (nie licząc apokryficznych, czyli nie uznawanych za kościoły chrześcijańskie) tylko w jednej, u Mateusza wspomniane jest, że Judasz pobrał za zdradę Jezusa od Sanhedrynu (to najwyższa żydowska instytucja religijna i sądownicza w starożytnej Judei). „Wtedy jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł: Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam. A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać”.
O tym, używając współczesnego języka, tajny współpracownik autonomicznej władzy żydowskiej (bo Judea od ostatecznie od 55 r. p.n.e. była wcielona do Imperium Romanum), jak wydał Jezusa, wspominać nie trzeba. O tym wiedzą nawet ateiści. Znacznie więcej nie wie, cóż wówczas znaczyło tych 30 srebrników. Jak to bywa w odniesieniu do czasów historycznie niedokładnie opisanych, apostoł Mateusz nie sprecyzował, czym dla niego jest „srebrnik”. Wiadomo, że było to 30 monet ze srebra. Ile kruszcu było w każdej z nich? Tu nie ma pewności.
Mógł być to denar. Za pierwszego cesarza (Juliusz Cezar nim nie był), czyli Oktawiana Augusta, poprzednika Tyberiusza (za jego panowania ukrzyżowano Jezusa), denar ważył 3,89 g. W tych czasach robotnik za dniówkę pracy dostawał denara i tyleż trzeba było zapłacić rocznie podatku cesarskiego (przyznacie, że nie był on wysoki). Miesięczna wypłata za zdradę – trzeba przyznać, że niespełna 2 tysiące lat później, w Polsce Ludowej, tajni współpracownicy nie dostawali takich „honorariów”. W innych opracowaniach biblistów Judasz zarobił na zdradzie nie miesięczną przeciętną pensję, ale znacznie więcej. Dlaczego?
Dlatego, że dostał nie rzymskie denary, ale żydowskie sykle. A jedna taka moneta ważyła circa tyle, co 4 denary. A dlaczego nie denary? A dlatego, że religia mojżeszowa zabraniała umieszczania (także na monetach) wyobrażeń postaci. Na rzymskim pieniądzu zawsze był wizerunek imperatora. Z drugiej strony taką monetę pokazano Jezusowi nie gdzie indziej tylko pod Świątynią Jerozolimską (pogonił wówczas przed nią handlujących). „Cesarzowi, co cesarskie, Bogu, co boskie” – rzekł wówczas Jezus. Znacie to, więc tego wątku nie będziemy rozwijać. Konkluzja: oba warianty były możliwe. Całkiem prawdopodobne jest, że Sanhedryn nie zamierzał przepłacać za „usługi” Judasza i dał mu trzydzieści srebrników, ale z cesarzem na awersie.
W Ewangelii wg św. Mateusza czytamy: „Wtedy Judasz, który Go wydał, widząc, że Go skazano, opamiętał się, zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym, i rzekł: Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną. Lecz oni odparli: Co nas to obchodzi? To twoja sprawa. Rzuciwszy srebrniki ku przybytkowi, oddalił się, potem poszedł i powiesił się. Arcykapłani zaś wzięli srebrniki i orzekli: Nie wolno kłaść ich do skarbca świątyni, bo są zapłatą za krew. Po odbyciu narady kupili za nie Pole Garncarza, na grzebanie cudzoziemców. Dlatego pole to aż po dziś dzień nosi nazwę Pole Krwi”. To już wiemy, co można było kupić za honorarium Judasza. A co ponadto?
Legionista dostawał rocznie 225 denarów żołdu (prawie 10 aureusów, złotych monet o wadze 7,70 g), a niewolnik średnio kosztował denarów 300. Jest mało danych o relacjach cen w Imperium za panowania Tyberiusza. Znacznie więcej jest takich danych z czasów późniejszych. I nawet jeśli przyjmie się, że i wtedy była inflacja, to ceny niektórych towarów były tak niebotycznie wysokie, że aż dziw bierze, że kogoś z ludu było stać na wizytę u fryzjera za równowartość dzisiejszych 240 zł.
Ośrodek Badań nad Antykiem Europy Połudiowo-Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego podaje kilka innych (równoważników) cen w Imperium: „Krawiec za uszycie szaty życzył sobie do 6 tys. zł (to dlatego o szaty Jezusa rzucono kości). Szewc za sandały pierwszej jakości mógł żądać nawet równowartość 12 tys. zł”. Oczywiście te wyliczenia są czysto poglądowe i ni jak mają się do określenia wartości pieniądza w tamtych czasach. Wydaje się, że porównanie ich do tzw. przeciętnej płacy ma większy sens. „W czasach Chrystusa rzemieślnicza elita - murarze i piekarze zarabiali około 6 tys. złotych miesięcznie, sprzątacz kloak - 3 tys. zł, malarz fresków - 18 tys. zł”.
Jest też wielce prawdopodobne, że te 30 judaszowych srebrników to nie konkretny, materialny wymiar zdrady, ale jej symbol. Gdyby te właśnie monety przetrwały do dziś, byłby bezcenne. Nie przetrwały, a te które pochodzą z czasów Tyberiusza nie są wcale tak wartościowe, jak były w jego czasach. Denara takiego można kupić za sto parę złotych. Na tym przykładzie widać jak czas dewaluuje siłę nabywczą pieniądza.