Miasto początkowo pogrążyło się w panice, ale teraz Japończycy starają się zachować spokój. Służby podają, że jest wielu rannych, płoną niektóre budynki.
Stolicę Japonii zamieszkuje 30 milionów ludzi. Tokio drży na samą myśl jak wielkie zniszczenia mogą wyrządzić gigantyczne fale tsunami, które nadciągają z północnych wybrzeży kraju. Epicentrum wstrząsów było 130 km od wybrzeży położonej na wyspie Honsiu prefektury Miyagi nad Oceanem Spokojnym.
W Tokio nie działa komunikacja miejska, metro, doszło do przerw w dostawach prądu, wstrzymano ruch pociągów na północy kraju, a w samej stolicy zamknięto lotnisko. Zabójczy żywioł doszczętnie zniszczył lotnisko w mieście Sendai. Wybuchło prawie 50 pożarów w różnych punktach kraju. Płoną niektóre elektrownie atomowe i rafineria w prefekturze Chiba.
Wstrząsy osiągające siłę nawet 8,9 stopni w skali Richtera były odczuwalne w całym mieście. Mimo, że stolica Japonii jest przygotowana pod względem architektownicznym do tego typy kataklizmów, to największa zagłada od 20 lat.
Patrz też: Nowy Jork czeka trzęsienie ziemi - znak nadchodzącego końca świata?
W wyniku wstrząsów wtórnych powstają kolejne fale, które wdzierają się do miast położonych nad Pacyfikiem. Najbardziej ucierpiała wyspa Honsiu.
Na razie nie wiadomo ilu jest rannych i czy ktoś zginął w wyniku trzęsienia ziemi.