Jarosław Kaczyński nie chciał widzieć Tuska i Putina na miejscu katastrofy

2010-04-12 14:10

W najtrudniejszym w życiu momencie, kiedy musiał pożegnać się z ciałem brata, chciał mieć przy sobie tylko przyjaciół z partii. Rosyjski "Kommiersant" donosi, nie wiadomo po co, że w sobotę po przyjeździe do Smoleńska Jarosław Kaczyński nie chciał się spotkać z premierem Polski, Donaldem Tuskiem i premierem Rosji Władimirem Putinem.

Autor reportażu z miejsca tragedii, Andriej Kolesnikow zauważył, że wszyscy myśleli, że brat tragicznie zmarłego prezydenta RP przyjedzie obejrzeć wrak samolotu i zidentyfikować ciało Lecha Kaczyńskiego w tym samym czasie co Tusk i Putin.


Gdy szefowie rządów skontaktowali się z nim, żeby razem przyklęknąć nad rozbitym tupolewem tu-154 M Jarosław Kaczyński nie zgodził się na spotkanie. Poczekał aż premierzy skończą składać wiązanki na miejscu katastrofy, a potem sam pochylił się nad wrakiem maszyny. Potem podszedł do trumny, w której złożono ciało Lecha Kaczyńskiego i potwierdził tożsamość brata.

Jarosław Kaczyński mógł według Kolesnikowa jeszcze wejść do namiotu gdzie debatowali Tusk, Putin oraz członkowie komisji rządowej, powołanej przez prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa do zbadania okoliczności katastrofy, ale tego nie zrobił. - Miał do tego prawo - pisze dziennikarz.

Według rosyjskiej gazety od razu wszedł do samochodu i z towarzyszącymi mu członkami PiS-u odjechał z miejsca tragedii. Donald Tusk przystanął przed trumną prezydenta RP jeszcze zanim w Smoleńsku pojawił się brat Lecha Kaczyńskiego.

Chyba nic w tym dziwnego, że w dramatycznym momencie brat Lecha Kaczyńskiego, Jarosław szukał chwili spokoju, by zebrać myśli i ukoić ból?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki