– Gdy rok temu rozmawialiśmy w Konsulacie Generalnym RP na Manhattanie, czułam jak bije od pana niesamowita radość życia i po rozmowie wyszłam pełna spokoju i jednocześnie energii. Proszę powiedzieć, jak pan to robi, że przekazuje pan tyle pozytywnej, ciepłej energii podczas rozmowy?
– Na pewno nie robię tego świadomie... A z drugiej strony wiem, że mam w sobie dużo energii. W minionym roku miałem też to specjalne uczucie, że wiele jeszcze mogę... Był to czas, kiedy zrobiłem mój ostatni film. Właśnie jest skończony i premiera będzie jesienią.
– Podczas tegorocznej wizyty w Stanach będzie pan występował na scenach teatru w New Jersey. Czy będzie pan miał czas, żeby choć na chwilę wpaść do Nowego Jorku. I co podczas tegorocznej wizyty w metropolii chciałby pan zobaczyć?
– Tylko jedną rzecz mam zaplanowaną: wybieram się na musical na Broadway. Będzie to „Kabaret” z londyńskiego West Endu. I już się cieszę! A jeszcze jedno planuję... W ciszy spacer po Central Parku.
– Wiemy, że lubi pan posiedzieć też w Bryant Park na Manhattanie. Czy w tym roku również pan go odwiedzi?
– Tym razem będzie tylko Central Park...
– Pamięta pan swoją pierwsza wizytę w Nowym Jorku? Może pan o niej opowiedzieć?
– Pamiętam... Moja pierwsza wizyta - to było kiedy mój film „Duże zwierzę” miał premierę amerykańską w NJ, w Filmotece, jednym z czterech najlepszych kin studyjnych na Manhattanie. Było to już 10 lat temu. Takie wspomnienia pozostają! „Duże zwierzę” to jeden z niewielu filmów polskich, które znalazły się w obiegu w kinie amerykańskim, nie tylko w polonijnym... Pamiętam piękną uroczystość z okazji premiery, zorganizowaną przez amerykańskiego dystrybutora Milestone Films oraz przez TVP i Instytut Polski w Nowym Jorku... I już minęło 10 lat! Recenzje były dobre, film się podobał... Zawsze mi pozostanie słabość do tego filmu.
– Dla wielu artystów NYC to miasto marzeń. Czy również pan podziela tę opinię?
– Niespecjalnie. Może za krótko w nim przebywałem. Nie jest dla mnie też inspiracją, może trzeba się w Nowym Jorku zakotwiczyć na dłużej? Przerasta mnie wysokość Nowego Jorku, tempo życia... Jestem przyzwyczajony do starych miast - jak Kraków, Florencja, Rzym - gdzie mieszkałem, tworzyłem i tworzę... Nie czuję się dobrze w miastach, gdzie najstarszym zabytkiem jest katedra Św. Patryka.
– Gdzie najchętniej pan odpoczywa po pracowitym zawodowo okresie?
– Między Lubniem a Babią Górą, u siebie w górach... albo na Sycylii.
– Teraz z Polski znów przenieśmy się do metropolii nowojorskiej. Tym razem wystąpi pan w sztuce „32 Omdlenia” Czechowa, która nad Wisłą bije rekordy popularności. Może pan zaprosić Czytelników „Super Expressu”, którzy jeszcze nie zdecydowali o spędzeniu pierwszego majowego weekendu w teatrze?
– W Polsce w czasie grania „32 Omdleń” Czechowa towarzyszą nam nieprzerwanie salwy śmiechu – może, jeżeli polonijna publiczność chciałaby przeżyć to samo – zapraszam!
Rozmawiała: Agnieszka Granatowska
(dziękujemy za współpracę Annie Trafas)
fot. Robert Jaworski
Jerzy Stuhr urodził się 18 kwietnia 1947 r. w Krakowie – polski aktor filmowy i teatralny, profesor sztuki oraz reżyser. Jest ojcem aktora Macieja Stuhra (ur. w 1975 roku) oraz artystki malarki Marianny Stuhr (ur. w 1982 r.). Rozpoczął pracę jako aktor w Starym Teatrze w Krakowie. Szerokiej publiczności w Polsce stał się znany w połowie lat siedemdziesiątych jako współprowadzący (wraz z Bogusławem Sobczukiem) programy telewizyjne z cyklu Spotkanie z Balladą. W latach 1990-1996 i 2002-2008 był rektorem PWST w Krakowie. W 2006 wszedł w skład rady programowej Fundacji Centrum Twórczości Narodowej.