„Super Express”: Mówisz Pan, że jesteś pierwszym Polakiem, od roku 1919, odznaczonym Orderem Franciszka Józefa. Z tego co mi wiadomo, to CK już od ponad wieku nie ma, a jeszcze z początkiem XXI w orderami i tytułami dzielił u nas Leszek wielki książę Wierzchowski, lider Polskiego Ruchu Monarchistycznego. Lech Wałęsa między innymi został utytułowany i odznaczony. Zatem…
Artur Wójtowicz: Zatem chcesz mi Pan powiedzieć, że dostałem jakąś błyskotkę, nadaną mi przez kogoś mało znaczącego? Że cała ta sytuacja ma przypominać kabaret? To proszę mi wierzyć, że ten order jest dla mnie wyróżnieniem, a nie jakąś przypinką nadawaną przez kogoś, kto uważa się za arystokratę. Cesarski Austriacki Order Franciszka Józefa został ustanowiony w 1849 r. przez 19-letniego wówczas cesarza Austrii i króla Węgier Franciszka Józefa I w pierwszą rocznicę objęcia przez niego tronu. Od początku nadawano go za ogólne zasługi dla państwa niezależnie od pochodzenia, religii i pozycji społecznej... Nie chce ujmować niczego w dostojności panu Wierzchowskiemu, jednak jest nieco różnicy między jego rodem a Habsburgami, bo to oni nadali mi Order Franciszka Józefa. Uprzedzając pytanie: za co, odpowiadam: za obronę wartości chrześcijańskich w zliberalizowanej XXI-wiecznej Europie i pomoc osobom wciągniętym w tryby sekt religijnych.
Z tego co wiem, to Pan nie jesteś duchownym?
A to trzeba nim być, by robić to, za co zostałem odznaczony? Studiowałem w Polsce i Szwajcarii, w której spędziłem kilka lat. Gdy wróciłem do Polski, na Śląsk, pisałem doktorat na temat sekt religijnych i manipulacji, którymi one posługują się. Studiując w Szwajcarii poznałem Habsburgów, bo niewiele osób wie, że zamek Habsburg, zwany gniazdem dynastii, nie znajduje się w Austrii, lecz w szwajcarskim kantonie Argau.
Ceremonia odznaczenia miała miejsce w iście cesarsko-królewskiej scenografii, w pałacu Schönbrunn…
Zacznijmy „ab ovo”, czyli od początku. Mieszkając w Szwajcarii poznałem Otto Habsburga. Pełna jego godność jest znacznie dłuższa, proszę podać link do życiorysu Jego Cesarskiej i Królewskiej Wysokości, by Czytelnicy SE wiedzieli, kto zacz ten Habsburg. Przez wiele lat korespondowaliśmy, spotykaliśmy się. Krótko mówiąc: zaprzyjaźniliśmy się. Byłem na pogrzeb Otta, na który zostałem zaproszony, tuż przed jego śmiercią przez… niego samego! Wspaniały człowiek, którego ojciec został beatyfikowany przez Kościół katolicki...
Po jego śmierci utrzymywałem również kontakt z pozostałą rodziną Habsburgów. W dowód naszej wieloletniej przyjaźni i wspólnych działań dotyczących obrony chrześcijaństwa w zlaicyzowanym świecie Otto chciał włączyć mnie w poczet kawalerów Orderu Franciszka Józefa i Zakonu Maltańskiego. Niestety nie zdążył, zmarł w wieku 99 lat. Jego syn Karl spełnił jego życzenie i zostałem zaproszony do grona kawalerów Orderu Franciszka Józefa, jednocześnie stając się delegatem Orderu na Polskę. Order wręczył mi 5 czerwca, w wiedeńskim pałacu Schönbrunn, arcyksiążę toskańskiej linii Habsburgów – Sandor Habsburg Lothringen. Wspaniałe uczucie, jakby podsumowanie wspaniałej przyjaźni z człowiekiem, któremu wiele zawdzięczam…
Zauważyłem, że mówisz Pan o Habsburgach nie umieszczając przed ich nazwiskiem tego szlacheckiego „von”. Dlaczego?
Wyjaśniam: od 1920 r. na terenie Austrii zostało zakazane używanie „von”. Dlatego kiedy Habsburgowie przebywają w Austrii, to przed ich nazwiskiem nie ma „von”. Gdy są poza Austrią, na przykład w Niemczech, to tam już są von Habsburg.
OK. A wracając do orderu. Jaki ma status, skoro Austro-Węgier nie ma na mapie od roku 1918?
I do tego roku było to wysokie odznaczenie państwowe. Po upadku monarchii , od tego roku, stał się odznaczeniem, któremu nadano status tzw. orderu domowego. Jest nadawany przez głowę rodu Habsburgów, a jest nią Karl Habsburg-Lothringen. Dziś to 700-osobowy ród. Ktoś może uważać, że każdy może sobie wymyślić jakieś odznaczenie i nadawać je znaczącym osobom. Owszem, tylko ja wcale nie jestem znaczącą personą, na miarę książąt czy aktorów z Hollywood, a Habsburg nie jest „każdym”. Choćby z tego powodu rodowe odznaczenie przedstawia wartość.
Tak na marginesie – podam taką arystokratyczną ciekawostkę. Otóż obecna konstytucja Republiki Austriackiej jest konstytucją z Kongresu Wiedeńskiego, czyli z roku 1815. A ona stanowi, że nawet w przypadku, gdyby Austria stała się republiką, a cesarz zostałby pozbawiony władzy, to nadal pozostaje cesarzem. Jest to istotne, bo w 1918 r. cesarz Karol nie abdykował, a jego syn Otto Habsburg zrzekł się prawa do tronu austriackiego, lecz nigdy do węgierskiego, co z mocy konstytucji zrzeczenie czyniło nieważnym.
Ciekawe, ciekawe. Przyjaźniłeś Pan się z cesarzem! A tak szczerze, to oprócz do tego pięknego orderu, zacnej wartości wyróżnienia, ród Habsburgów coś jeszcze dołożył?
Nic z tych rzeczy, o których Pan myślisz. Dołożył kartę ID orderu, a z tego co wiem, to robi ona wrażenie na różnych służbach w Austrii. Na przykład, gdybym był kontrolowany na granicy, to służby, po okazaniu ID, zrezygnowałyby z kontroli. To musi działać, bo jak jechałem do Austrii „po order”, to tuż za granicą zatrzymała mnie austriacka straż graniczna. Skończyłoby się na mandacie, ale gdy powiedziałem do kogo i po co jadę, to oficer powiedział mi: „Habsburgom mandatów nie dajemy!”. Popatrz Pan, od wieku Austria nie są w CK, a dalej ma szacunek dla cesarskiego majestatu!