28 lutego w jednej ze wsi w obwodzie sumskim sierżant Szyszymarin, którego kolumna została wcześniej rozbita przez siły ukraińskie, uciekał wraz z czterema innymi żołnierzami. Skradzionym autem z przebitymi oponami wjechali do wsi Czupachiwka Po drodze zobaczyli mężczyznę, który prowadząc rower szedł poboczem i rozmawiał przez telefon. Jeden z wojskowych rozkazał sierżantowi zabić cywila, by nie zgłosił ich obecności ukraińskim wojskowym. "Sierżant oddał kilka strzałów przez otwarte okno samochodu. Celował kałasznikowem w głowę 62-letniej ofiary. Mężczyzna zginął na miejscu, zaledwie kilkadziesiąt metrów od swojego domu" - opisywała ukraińska prokurator generalna, Irena Wenediktowa. W czasie procesu, który właśnie się zakończył, a który był pierwszym tego typu w Ukrainie, Szyszymarin zapewniał, że żałuje tego, co zrobił. "Byłem wtedy zdenerwowany, nie chciałem zabić (…) Tak do tego doszło" - mówił. W poniedziałek, 23 maja, usłyszał wyrok.
CZYTAJ TAKŻE: Rosja ściągnęła inżynierów z Syrii. Specjalizują się w budowie potwornej broni!
Sąd w Kijowie skazał Wadima Szyszymarina na dożywocie. Sąd uznał, że 21-letni żołnierz dopuścił się umyślnego zabójstwa. Odrzucił argument obrony, że Szyszymarin wykonywał rozkaz, uznano bowiem, że rozkazu nie wydał bezpośredni dowódca Szyszymarina i że sam ten rozkaz był przestępczy. Zdaniem sądu skrucha, którą żołnierz wyraził na procesie nie była szczera - podaje PAP.
CZYTAJ TAKŻE: Władimir Putin umiera?! Bełkocze i ma mdłości. To nagranie mówi wszystko!