W nocy z 20 na 21 kwietnia w więzieniu w Charkowie, gdzie Tymoszenko odsiaduje 7-letni wyrok, miało dojść do pobicia.
- Po godzinie 9 wieczorem do celi matki weszło trzech strażników. Wcześniej pytali ją, czy zgadza się iść do szpitala. Odmówiła, bo niemieccy lekarze stwierdzili, że to i tak nic nie da - opowiada o dramatycznych chwilach córka byłej premier.
Według relacji kobiety strażnicy nie posłuchali próśb jej matki.
- Zawinęli ją w koc i zaczęli ściągać z łóżka. Zaczęła stawiać opór, bo nie wiedziała, co chcą z nią zrobić. Wtedy wiceszef kolonii uderzył ją pięścią w brzuch. Potem straciła przytomność i odzyskała ją dopiero w szpitalu - dodaje Jewhenija.