W piątek przedstawiciele kolei NJT oraz związkowcy mieli ponownie zasiąść do negocjacji w sprawie nowych kontraktów, podwyżek płac oraz ubezpieczenia zdrowotnego dla pracowników. Rozmowy te trwają od 2011 roku. Teraz władze związku zawodowego kolejarzy postawiły ultimatum: jeżeli do 13 marca nie będzie podpisanego porozumienia, minutę po północy każdy pracownik NJT zrzeszony w związku porzuci stanowisko pracy.
Sprawa jest bardzo poważna, bowiem z połączeń pociągami NJT każdego dnia korzysta około 160 tysięcy osób
Liczące się z ryzykiem władze New Jersey Transit opracowały plan awaryjny: dodatkowe połączenia autobusowe i ekstra kursy z punktów Park-and-Ride, możliwość korzystania bez dodatkowej opłaty z kolejki PATH i promów kursujących przez rzekę.
Mimo tego jednak skorzystać z tego będzie mogło zaledwie 40 tysięcy osób. Pozostali będą musieli dojeżdżać na własną rękę. To z kolei oznacza więcej samochodów na autostradach i koszmarne korki. Jednym słowem - wieki komunikacyjny paraliż.
Jeżeli nie będzie porozumienia, kolejarze z NJT rozpoczną strajk
Dziesiątki tysięcy osób może mieć wkrótce potężny problem z dojazdem do pracy z New Jersey do Nowego Jorku i z powrotem. Powód? Zrzeszeni w związkach zawodowych pracownicy New Jersey Transit grożą strajkiem. Jeżeli nie otrzymają tego, czego chcą, 13 marca porzucą miejsca pracy. To oznacza komunikacyjny paraliż.