O tym procesie mówi cały świat. Trudno się dziwić, ponieważ transmitowany na żywo przypomina coś w rodzaju telenoweli. Sprawa o zniesławienie, którą swojej byłej żonie, Amber Heard (36 l.) wytoczył Johnny Depp (59 l.) zaczęła się 11 kwietnia. Od tego czasu dawna para pierze na wizji swoje najgorsze brudy, w tle są grube miliony, o które oboje walczą, a opinia publiczna, bez udziału sądu, już dawno wydała wyrok. Proces dekady był tematem wtorkowego (24 maja) "Raportu Złotorowicza". Jan Złotorowicz do studia "Super Expressu" zaprosił feministkę, aktywistkę i dziennikarkę, Maję Staśko. Czy rzeczywiście to Amber Heard wyrasta w toku procesu na oprawcę? "Tak to jest przedstawiane. Zresztą o to właśnie chodzi. Depp pozwał Heard o tekst, jaki opublikowała w 2018 roku na łamach »The Washington Post«. Napisała w nim, że jest ofiarą przemocy domowej i przez to, że się do tego przyznała, wiele straciła, a media ją znienawidziły. Nie pada tam nazwisko Deppa jako jej oprawcy, nie są opisane konkretne sytuacje, a i tak postanowił ją pozwać" - mówi Staśko. Dodaje, że tym, co najbardziej ją niepokoi w tej sprawie jest to, jaki może mieć wpływ na inne ofiary przemocy domowej.
CZYTAJ TAKŻE: 63-letnia Madonna rzuciła chłopaka i poszła w tango. 28-letni tancerz już się wyprowadził [ZDJĘCIA]
"To są przerażające, bardzo poważne sprawy. W toku procesu jest mowa o przemocy seksualnej, okaleczaniu, kradzieżach, o stosowaniu przemocy psychicznej. Tymczasem w rzeczywistości, w której liczą się kliki i zasięgi, te sprawy stają się rozrywką. O tej przemocowej relacji powstają memy, a z gwałtów robi się żarty. Odzywają się do mnie ofiary przemocy, które mówią, że teraz nie pójdą już na policję, bo wiedzą, że zostaną wyśmiane lub zarzuci im się kłamstwo. Mam wrażenie, że ta sprawa niweczy wszystko, co udało się przez lata wypracować w tej kwestii" - komentuje Maja Staśko. Zwraca jednak uwagę, że jest jedna pożyteczna rzecz, wynikająca z nagłośnionej do granic możliwości sądowej batalii gwiazd. "Coraz więcej mężczyzn znajduje w sobie odwagę, by powiedzieć, że są ofiarami przemocy. To wielka wartość, a jednocześnie widzę, że mamy taką tendencję do przeciwstawiania sobie przemocy wobec kobiet i przemocy wobec mężczyzn. To bez sensu. Każda przemoc jest zła. Po prostu."
CZYTAJ TAKŻE: Putin przeżył pięć zamachów! Teraz nie rusza się bez grupy snajperów. Znamy szczegóły
Bardzo szkodliwe - zdaniem Staśko - jest też ocenianie tego, w jaki sposób zarówno Heard, jak i Depp zachowują się na sali sądowej. "Zarzuca się Heard, że źle płacze, za mocno, za słabo, że się źle ubiera, albo że się uśmiecha, a ofiary się nie śmieją itd. Żadna z tych rzeczy nie oznacza, że nie padła ofiarą przemocy. Depp nie ma takiego problemu - on jest uśmiechnięty, wyluzowany, charyzmatyczny i nikt mu nie zarzuca, że w związku z tym nie może być ofiarą" - mówi aktywistka. Zwraca też uwagę, że zamiast mówić o przemocy, świat podzielił się na kibiców Amber i kibiców Johhny'ego. "Jak ktoś mnie pyta, komu kibicuję, jej czy jemu, to mówię, że Lechowi Poznań. Tu nie ma miejsca na opowiadanie się po czyjejś stronie, trzeba potępić przemoc" - podkreśla.
Cała rozmowa dostępna poniżej.