Jugosławia w ogniu

2008-02-22 19:51

W bałkańskim kotle wrze! Wojna wisi na włosku. Po spaleniu ambasady amerykańskiej przez całą noc trwały walki z demonstrantami na ulicach Belgradu. Ale to nie wszystko! Wczoraj tłum Serbów zaatakował służby NATO chroniące granicy w albańskiej części miasta - Kosovskiej Mitrovicy.

Służby porządkowe serbskiej stolicy już dawno zupełnie straciły kontrolę nad dwustutysięcznym tłumem, który w centrum miasta demonstrował swoją nienawiść do Kosowa. Na ulicach płonęły samochody, wszędzie walały się rozbite butelki i kamienie, których demonstranci użyli do walki z policją. W zamieszkach rannych zostało ponad 30 osób. Mówi się o ofiarach śmiertelnych.

W Kosovskiej Mitrovicy kamienie posypały się na żołnierzy NATO, chroniących mostu do albańskiej części miasta. Służby porządkowe użyły gazu łzawiącego. Zaalarmowane zostały wojskowe śmigłowce.

Serbskie niepokoje szybko rozlały się na arenę międzynarodową. Przeciwko spaleniu ambasady zaprotestowały USA, Rosja tymczasem ostro broni praw Serbii do oderwanej prowincji. Powiało nawet grozą, gdy agencje podały, że przedstawiciel Kremla grozi użyciem wojsk. Na szczęście cytat ten okazał się pomyłką agencji prasowej.

Spotkają się kiedyś w Unii

Prof. Zdzisław Najder (78 l.)

W prawie międzynarodowym są dwie zasady, które popadają ze sobą w sprzeczność: samostanowienia narodów i nienaruszalności granic. Tutaj obie zderzają się ze sobą - mówi prof. Zdzisław Najder (78 l.). Potrzebny jest zdrowy rozsądek. Rozbijanie państw jest ostatecznością, ale w przypadku Serbii i Kosowa już się nie dało inaczej, bo temperatura waśni etnicznych była zbyt wysoka.

Rozumiem rozgoryczenie Serbów i spontaniczne reakcje w Belgradzie. Kosowo i Serbia spotkają się kiedyś w UE i wypracują zdrowe dobrosąsiedzkie stosunki.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają