Posiadłość Steve'a Jobsa mieści się w Palo Alto w Kalifornii. W lipcu odbywał się tam remont i właśnie wtedy doszło do włamania. 17 lipca 2012 złodziej okradł dom współzałożyciela firmy Apple.
Zniknął portfel, biżuteria warta około 60 tysięcy dolarów oraz kilka komputerów. Jak podaje prokuratura ukradziono dokładnie: dwa komputery, trzy iPady, diamentowy naszyjnik, kolczyki oraz portfel a wraz z nim karty kredytowe.
Złodziejowi udało się sprzedać wszystkie ukradzione przedmioty. Jedyne, co mu pozostało to portfel z dokumentami, który policja znalazła w jego mieszkaniu.
Kariem McFarlin, złodziej, został namierzony dzięki wynalazkowi Apple'a. Policji udało się namierzyć złodzieja dzięki temu, że iPad Jobsa był połączony z serwerem Apple'a. Urządzenie po włączeniu zalogowało się do systemu następnego dnia po włamaniu, a to pozwoliło zlokalizować złodzieja.
Prokuratorzy twierdzą, podobnie jak McFarlin, że dom Jobsa został okradziony przypadkiem. Mężczyzna zeznał, że zobaczył, iż jeden z domów jest remontowany, a przez to stoi pusty. Zdecydował się więc okraść właśnie tą posiadłość
Firma Apple odmówiła komentarza w tej sprawie.