Kanonizacja Jana Pawła II. Wszystkie cuda Papieża

2014-04-23 4:00

Silna wiara i modlitwa potrafią uzdrawiać bez udziału lekarzy. Osobiste, a czasem tylko duchowe spotkanie z Ojcem Świętym przekonało o tym tysiące ludzi. Wielu wysłało potem swoje świadectwa do Watykanu. Oprócz przypadku wyleczonej z tętniaka Floribeth Mory Diaz (51 l.) znalazło się wśród nich jeszcze wiele niezwykłych historii.

- To nie ja uzdrawiam, robi to Bóg - powtarzał Jan Paweł II, gdy ktoś pytał go o cuda, jakie dokonywały się w jego otoczeniu. W prywatnej kaplicy Papieża z Wadowic stał specjalny klęcznik z szufladą na prośby o wstawiennictwo. Na modlitwę o cierpiących Ojciec Święty zawsze znajdował czas.

Pierwszy cud

Kay Kelly (†65 l.) z Liverpoolu pod koniec lat 70. usłyszała od lekarza diagnozę - ziarnica złośliwa. Choroba postępowała błyskawicznie. Kobieta cały czas modliła się o zdrowie. - Gdy zobaczyłam w telewizji Jana Pawła II, właśnie wybranego na papieża, od razu poczułam, że odegra on ważną rolę w moim życiu - wspominała kobieta. Niebawem dostała nagrodę za swoją działalność na rzecz chorych na raka - bilet do Rzymu. Tam udało jej się spotkać z Papieżem. Ojciec Święty objął ją i powiedział: - Jestem z ciebie dumny. Gdy wróciła do Liverpoolu, zdumieni lekarze oświadczyli, że guz zniknął.

Zobacz też: KANONIZACJA Jana Pawła II. Wielki poradnik pielgrzyma w "Super Expressie"

Niecodzienne cuda

Papież potrafił nie tylko wymodlić cofnięcie nowotworu. Był też w stanie przywrócić komuś głos. Włoski kardynał Francesco Marchisano (85 l.) kilka lat przed śmiercią Ojca Świętego przeszedł nieudaną operację tętnicy szyjnej. Duchowny zaczął mówić tak cicho, że nie sposób było się z nim porozumieć. Miał jednak szczęście - był bliskim współpracownikiem Jana Pawła II. Pewnego dnia Papież podszedł do niego, dotknął jego szyi i powiedział: - Nie martw się, Pan na nowo da ci głos. Wkrótce kardynał w pełni odzyskał zdolność mówienia.

Uleczył własną chorobę

W 2001 r. u siostry Marie Simon-Pierre (53 l.) lekarze zdiagnozowali chorobę Parkinsona - tę samą, na którą cierpiał Jan Paweł II. Francuska zakonnica musiała zrezygnować z pracy. Zdawało się, że nie ma dla niej szans. Gdy w 2005 r. Papież umierał, jej stan się pogorszył. Zakonnice z jej zgromadzenia zaczęły nowennę o uzdrowienie towarzyszki. Gdy skończyły modlitwę, objawy parkinsona ustąpiły w jednej sekundzie. - Byłam chora, zostałam uzdrowiona - mówi dziś z przekonaniem Marie Simon-Pierre. Jej przypadek został zbadany przez Watykan i uznany oficjalnie za cud.

Polub se.pl na Facebooku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają