Budynek sądu w Arapahoe County, gdzie zaczęła się rozprawa "Jokera", stał się wczoraj istną twierdzą, pilnowaną przez policjantów. Wszytko dlatego, że Holmes stał się jedną z najbardziej znienawidzonych osób w Stanach Zjednoczonych. Morderca na sali sądowej pojawił się w czerwonym więziennym stroju, z ufarbowanymi na czerwono włosami i skuty w kajdany. W procesie uczestniczyło też 40 członków rodzin ofiar szaleńca.
Holmes, który wierzy, że jest Jokerem, filmowym wrogiem Batmana, zachowywał się spokojnie. Milczał, a jego wzrok błądził gdzieś po sali. Zabójca sprawiał wrażenie osoby chorej psychicznie, do której nic nie dociera.
Amerykańscy eksperci ostrzegają jednak, że udawanie wariata może być jego linią obrony. Jeśli sąd się na to nabierze, to sprawa może ciągnąć się latami. Oskarżony już wczoraj miał słyszeć zarzuty, ale śledczy poprosili o więcej czasu. Sąd na prośbę przystał i na 30 lipca wyznaczył kolejną. Niewykluczone, że prokuratorzy zażądają wtedy dla "Jokera" kary śmierci. Morderca do tego czasu pozostanie w areszcie w osobnej celi. Pojawiły się bowiem informacje, że współwięźniowie chcą go zabić za masakrę w kinie.