Po odnalezieniu czarnych skrzynek rozbitej maszyny błyskawicznie rozpoczęto analizę zapisów rejestratorów katastroficznych. Minister transportu Etiopii, Dagmawit Moges, poinformował, że stan skrzynek jest dobry i udało się odczytać wszystkie dane. Badania miały potwierdzić wcześniejsze informacje z satelity. Sugerowały one, że całe 6 minut lotu etiopskiej maszyny było bardzo nierówne. Maszyna miała gwałtownie przyspieszać, a chwilę potem zwalniać i tracić wysokość.
Choć wstępny raport o katastrofie ma zostać zaprezentowany za miesiąc, to już teraz widać, że przyczyna wypadku mogła być taka sama jak w przypadku samolotu Lion Air. Wtedy pilot indonezyjskiego samolotu również nie mógł zapanować nad maszyną, która szybko nabierała prędkości, a potem w niepokojącym tempie traciła moc. Jeżeli faktycznie chodziło o podobną usterkę, może to oznaczać prawdopodobne niebezpieczeństwo dla innych maszyn tego modelu.
Tuż po wypadku Boeing zaktualizował oprogramowanie 737 MAX. Czy to błąd w programie doprowadził do tragedii? W razie czego kolejne kraje zawieszają loty maszyn tego typu. Boeingi 737 MAX są już uziemione m.in. w Polsce, a także w USA, Unii Europejskiej, Australii czy w Chinach.