Była 21.30 w piątek, pasażerowie jedli kolację. Luksusowe restauracje były pełne ludzi. Nagle rozległ się huk i zgasło światło. - Awaria prądu! - uspokajała obsługa. Ale podłoga przechyliła się i ze stołów pospadały talerze. Statek uderzył w skałę, która wydarła w burcie wielką dziurę. "Costa Concordia" zaczęła tonąć. Ludzie w panice uciekali, tratowali jedni drugich. Przy szalupach rozgrywały się dramatyczne sceny. Rozdzielano rodziny, by ratować najpierw kobiety i dzieci.
- Jacyś ludzie z Argentyny próbowali podać mi dziecko, bo sami ledwo trzymali się pokładu. Nie dałam rady go wziąć, zostawiliśmy ich! - rozpacza uratowana Georgia Ananias (61 l.). Ratownicy wciąż nie mogą się doliczyć ocalonych, a nurkowie przeczesują wrak. Ponad dobę po wypadku znaleziono tam żywych ludzi - parę Koreańczyków i Włocha.
Katastrofa wydarzyła się dokładnie 100 lat po zatonięciu "Titanica" i też spowodowana została przez zderzenie - nie z górą lodową, jak w 1912 roku, a ze skałą. Okręt od początku miał pecha. Przy chrzcie butelka nie rozbiła się o burtę i roztrzaskano ją ręcznie.
Jak to się stało, że taki potężny statek rozbił się o podwodną skałę? Prawdopodobnie przez błąd kapitana Francesca Schettina. Włoch został już aresztowany i usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy. Zapewne podpłynął za blisko wyspy Giglio.
Luksusowy kurort na wodzie
* "Costa Concordia" została zwodowana w 2005 roku.
* Mogła unieść 114 i pół tysiąca ton, miała 290 metrów długości i 35,5 metra szerokości oraz 3780 miejsc w 1500 kabinach.
* Feralny 8-dniowy rejs nazywał się "Zapach owoców cytrusowych", pakiet obejmował wizytę w Marsylii, Barcelonie, na Majorce, Sardynii i Sycylii.
* Na pokładzie znajdowały się 4 baseny, 5 jacuzzi, 5 restauracji, 13 barów, ogromne Samsara Spa, hale sportowe, kino 4D, teatr i sala gier.