We wraku Bułgarii wciąż spoczywa prawie 60 ciał ofiar katastrofy statku. Nurkowie, którzy we wtorek rano zeszli na dno Wołgi w sali muzycznej gdzie miała się odbyć impreza dla dzieci znaleźli ponad 50 zwłok małych pasażerów tragicznie zakończonego rejsu.
Największe rosysjkie gazety publikują wstrząsające relacje naocznych świadków katastrofy, którzy cudem uratowali się przed śmiercią w nurtach największej rzeki Rosji. Władze podały, że kiedy Wołga tonęła na pokładzie mogło być nawet 200 osób. Statek wyprodukowany w 1955 roku mógł zabrać w rejs maksymalnie 140 pasażerów. Wielu zmarłych nie miało biletu na rejs.
Członkowie komisji badającej przyczyny katastrofy biorą pod uwagę wszystkie możliwe scenariusze tragedii. Najbardziej prawdopodobna wydaje się hipoteza, że wiekowy statek, który od lat nie był remontowany miał poważne usterki techniczne. Mówi się o niesprawnym lewym silniku. Bułgaria wypłynęła z portu w Kazaniu z przechyłem na prawą burtę, co w połączeniu ze znacznym obciążeniem statku mogło spowodować zatonięcie.
Śledczy zwracają uwagę, że wiele rosyjskich jednostek tego typu pływa po rzekach z przechyłem.
Jednym z czynników, które doprowadziły do katastrofy mogła też być pogoda. Z danych zebranych od stacji meteorologicznej w Kazaniu wynika jednak, że burza nie była tak gwałtowna jak wcześniej podawano. Silny wiatr i fale nieprzekraczające 1,5 metra nie zdołałby zatopić statku.
Niewykluczone, że o tragedii przesądził BŁĄD KAPITANA. Dowódca załogi prawdopodobnie wykonał manewr, który spowodował przyechylenie Bułgarii.
ZOBACZ WSTRZĄSAJĄCE WIDEO z akcji wydobywania ciał z wraku Bułgarii >>>