Matkę niepełnosprawnego dziecka czeka deportacja. Jeśli je zabierze, skaże je na śmierć. Może też wyjechać sama
Ta dramatyczna historia została już nagłośniona w australijskich mediach, pisze o niej m.in. "Current Affair". Jest więc cień szansy na to, że minister imigracji znajdzie jakieś rozwiązanie. Ale jest na to już tylko kilkanaście dni... Sprawa dotyczy imigrantki, która przebywa w Australii od kilkunastu lat. Pochodząca z wyspy Mauritius Kamisha Gobdurdhun od kilkunastu lat mieszkała i pracowała w Australii mając tylko wizę studencką z 2008 roku. W tym czasie przyszła na świat jej córka. Sabiana (13 l.) urodziła się z rzadką wadą genetyczną, która powoduje ciężką niepełnosprawność. Zespół Wolfa-Hirschhorna objawia się zahamowaniem rozwoju intelektualnego oraz wzrostu, napadami padaczkowymi, a rokowania są niedobre. Co piąte dziecko umiera krótko po urodzeniu. Bez dobrej opieki medycznej Sabiana z pewnością już by nie żyła. Co teraz?
"Ja nie przetrwam bez niej, a ona beze mnie"
W 2018 roku Kamisha Gobdurdhun dostała wizę na leczenie, ale niestety przegapiła moment jej wygaśnięcia. Powiadomiono ją o tym, że teraz czeka ją już deportacja na Mauritius. Jeśli zabierze córkę ze sobą, dziecko najprawdopodobniej umrze. Przede wszystkim dlatego, że na wyspie nie otrzyma takiej opieki medycznej, której potrzebuje. Nie może też latać samolotem i daleka podróż to dla niej ogromne ryzyko. Kamisha może też zostawić dziecko w Australii i wyjechać sama. Tym sposobem dałaby córce możliwość dalszego życia, ale zostałyby rozdzielone. "Ja nie przetrwam bez niej, a ona beze mnie" - mówi kobieta, płacząc. Teraz wszystko w rękach ministerstwa.