Była 8.45 czasu moskiewskiego. Na dziedziniec parlamentu wjeżdżał rządowy samochód. Nagle zza pojazdu wyjechało drugie auto, z którego wybiegli trzej rebelianci i wpadli do budynku głównego. Czwarty krzyknął, że robi to w imię Allaha i wysadził się w powietrze pośród nadbiegających milicjantów. Szczątki funkcjonariuszy ochraniających parlament pokryły dziedziniec. Rozległy się strzały...
Przeczytaj koniecznie: Czeczenia: Strzelanina i eksplozja bomby w parlamencie. Rebelianci zabili kilka osób i wzięli zakładników
Mord, do którego doszło wczoraj, ma być początkiem wojny. Moment jej rozpoczęcia nie jest przypadkowy
– w Groznym przebywa szef MSW Rosji Raszid Nurgalijew. Do zabijania nawoływał w przemówieniu sam przywódca rebeliantów Doku Umarow (46 l.), nazywający siebie Emirem Kaukazu:
– Szatan ze swą armią staje dziś naprzeciw nam! – ogłosił i wezwał fanatycznych wyznawców Allaha, by zaatakowali niewiernych i zaprowadzili nowe rządy. Świętą wojnę chciał zacząć od opanowania Czeczenii.
Reakcja na atak była jednak natychmiastowa: milicja zastrzeliła wszystkich zamachowców. Nie wiadomo dokładnie, ile osób zginęło z rąk fanatyków. Czeczeński prezydent Ramzan Kadyrow (34 l.) mówi o 3 ofiarach. Przedstawiciele Prokuratury Generalnej Rosji dodatkowo o 17 rannych, w tym 11 cywilach. Fanatycy są zdeterminowani: – Wstąpiliśmy na drogę dżihadu, by ustanowić prawo Najwyż-szego na ziemi! – ostrzega Umarow.
Patrz też: Sławomir Jastrzębowski: Paradoksalnie zatrzymanie Zakajewa może pomóc Czeczenii