Grant Wise, potentat nieruchomości z Arkansas, wpadł na pomysł, jak wesprzeć lokalną, osłabioną pandemią branżę gastronomiczną, a przede wszystkim kelnerów i kelnerki, którzy w tej sytuacji radzą sobie najgorzej. Jak informuje "Daily Mail", wymyślił „Klub obiadowy za 100 dolarów” i razem z ponad czterdziestką gości konferencji, którą organizował, poszedł zjeść obiad do lokalnej restauracji Oven and Tap. Po posiłku każdy dał 100 dolarów, by zebrać sowity napiwek dla dwóch kelnerek, które obsługiwały ich tamtego dnia. Jedną z nich byłą Ryan Brandt, która na widok czeku opiewającego na 4,4 tys. dolarów (około 18 tys. zł) zalała się łzami, a dziękując Wise'owi wyznała, że pieniądze pozwolą jej spłacić kredyty studenckie. Niestety, wtedy do akcji wkroczył szef Ryan, który - powołując się na politykę firmy - zażądał, by kobieta zatrzymała 20 proc. kwoty, a resztę rozdzieliła między całą załogę kelnerów. "Pracowałam tam 3,5 roku i nigdy wcześniej nie było takich zasad" - mówiła kobieta w rozmowie z "FOX 59". Została zwolniona z pracy.
CZYTAJ TAKŻE: Emma Watson, gwiazda "Harry'ego Pottera" w SKĄPYM bikini. Opala swoje zniewalające ciało
Wise, gdy się o tym dowiedział, wrócił do restauracji, by odzyskać pieniądze od menedżera lokalu. Zorganizował także zrzutkę na pomoc dla zwolnionej z pracy kelnerki. Szybko jednak okazało się, że kobieta znalazła już nową pracę. Kierownictwo Oven and Tap natomiast zadeklarowało, że ostatecznie spełniło życzenie pana Wise'a i napiwek trafił do odpowiednich osób. „Natomiast z szacunku dla naszych cenionych członków zespołu nie omawiamy szczegółów związanych ze zwolnieniem pracownika” - napisał menedżer restauracji w oświadczeniu.
CZYTAJ TEŻ: Makabra! Dzieci znalazły w parku martwą pielęgniarkę. Ktoś poluje na medyków?