Choć kwestia Katynia dzieli Polskę i Rosję, to tym razem w sprawę zaangażowała się Białoruś, a dokładnie tamtejsze KGB. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", białoruskim służbom nie spodobała się recenzja filmu "Katyń" autorstwa krytyka Andreja Rasinskiego, która ukazała się w piśmie "Arche-Paczatak". Do sądu trafiło już pismo, w którym KGB domaga się uznania, że artykuł propaguje treści ekstremistyczne. W jaki sposób?
Chodzi dokładnie o jedno zdanie: "Z głośnika słychać uroczyste przemówienie Mołotowa: - Polski więcej nie ma. Sojusznicy - nazista i czekista - pochylili się nad mapą".
Zdaniem KGB, "czasopismo zawiera informacje, które dyskredytują działalność organów władzy Białorusi, wzmacniają socjalno-polityczne napięcie w społeczeństwie, sprzyjają zorganizowaniu rozruchów i tym samym niosą zagrożenie bezpieczeństwu Białorusi".
Jednak autor spornego tekstu wydaje się zupełnie nie przejmować całą sprawą. - To jest po prostu idiotyzm białoruskich służb specjalnych - komentuje Rasinski.