Wygłaszając na początku roku orędzie State of the Union, zapowiedział, że kompleksowa reforma prawa imigracyjnego to obowiązek wobec Ameryki i wyborców i dlatego jest to jego priorytet na drugą kadencję. Jednocześnie wezwał Kongres do prac nad projektem ustawy. Przestrzegł również polityków obu izb, że nie pozwoli, aby kłótnie stanęły na drodze tak ważnej sprawie, jaką jest naprawa systemu imigracyjnego. Dodał, że chce widzieć projekt na swoim biurku na początku pierwszego kwartału 2013 roku, a w przypadku ich oporów on sam stworzy ustwę i wprowadzi swoją wersję reformy imigracyjnej.
Na samym początku mogło się zdawać, że politycy faktycznie wzięli sobie słowa prezydenta do serca. Niemniej jednak w ostatnim czasie entuzjazm ostygł... Zbliża się koniec marca, a ustawy nie ma. - Owszem, prezydent jest zadowolony, że w Kongresie trwają prace nad dwupartyjną ustawą imigracyjną, że politycy zdają się dogadywać w kwestiach tak ważnych jak droga do obywatelstwa czy zabezpiecznie granic, ale prace posuwają się zdecydowanie za wolno - mówi jeden z członków gabinetu prezydenta Obamy, który prosił o zachowanie anonimowości. - Jak tak dalej pójdzie, to prezydent będzie musiał ruszyć ze swoim planem, mimo tego że bardzo zależało mu, aby ustawa powstała w normalnym procesie legislacyjnym - dodaje.
Miejmy jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie. Bowiem - jak zwracają uwagę eksperci od ustawodawstwa i prawa - wszelkie działania prezydenckie będą musiały być wykonywane za pomocą dekretów regulujących wybrane dziedziny zamiast kompleksowej reformy prawa.
"USA Today" przypomina, że obecnie w obu izbach trwają debaty imigracyjne i tworzone są projekty ustawy amnestyjnej, które następnie - w ramach postępowania legislacyjnego - miałyby zostać połączone w jeden projekt. Według najnowszych informacji ten tworzony przez senatorów ma być gotowy na początku kwietnia, a ten, nad którym trwają prace w Izbie Reprezentantów - w połowie lub pod koniec kwietnia. Czy tak się stanie? Czy Obamie starczy cierpliwości? Przekonamy się wkrótce.