Plan dotyczący wznowienia lotów, na razie w celach testowych, miał już zostać przedstawiony przez Boeinga Federalnej Agencji Awiacji (FAA). Ta jednak odmówiła komentarza, zaznaczając, że ogłosi plan, gdy zostanie on zaakceptowany.
- Najpierw chcemy zobaczyć głęboką analizę problemu, zanim samoloty zostaną znów dopuszczone do transportu pasażerów - powiedział Ray LaHood, sekretarz transportu USA. Komentarza odmówił również Boeing. Przedstawiciel koncernu przyznał jedynie, że FAA jest w trakcie analizy planu naprawczego.
Podczas konferencji amerykańskiej Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) śledczy mają zaprezentować wstępne wyniki dochodzenia w sprawie pożaru na pokładzie maszyny 787 dreamliner linii JAL, do którego doszło 7 stycznia. Jednak według ekspertów najprawdopodobniej nie będzie w nim wskazanego źródła problemu, jedynie opisany stan faktyczny.
Ciągle więc nie jest znana data przywrócenia maszyn do lotów. Wiadomo, że Boeing traci na tym przymusowym postoju około 50 mln dol. dziennie. Traci też polski LOT, którego dwie maszyny tego typu również stoją od wielu tygodni na lotniskach - jedna w Chicago, a druga w Polsce.
Według analityków Boeing będzie musiał zapłacić przewoźnikom za poniesione straty co najmniej 550 mln dol.