Gdy już cały świat stracił nadzieję na odnalezienie źródła zakażeń szczepem pałeczki okrężnicy EHEC, niemieccy naukowcy wpadli na trop! I to całkiem przypadkiem - dzięki przezornemu męż-czyźnie z Niemiec, którego żona i córka zachorowały. Zauważył on, że obie kobiety jadły kiełki, podczas gdy on sam ich nie próbował. Udało mu się odnaleźć w koszu na śmieci puste opakowanie i pobiegł zgłosić sprawę władzom. Badacze od razu zabrali się za analizę pudełka i właśnie tam odkryli zmutowaną bakterię, dokładnie taką, jaka siała śmierć w Europie. Co szczególnie szokujące, zabójcze kiełki pochodziły z ekologicznej uprawy. Miały być zdrowe i całkowicie bezpieczne, a okazało się, że są odpowiedzialne za śmierć 33 osób i męczarnie 3 tysięcy zakażonych. Szukanie źródła zakażeń trwało około trzech tygodni. W tym czasie wielu niewinnych rolników znalazło się na krawędzi bankructwa. Najpierw bowiem posądzono o wyhodowanie tajemniczej rośliny Hiszpanów i oskarżono ogórki o skażenie bakterią. Straty w całej Unii Europejskiej szacowane są nawet na 600 milionów euro. Niemcy znieśli już wszelkie ostrzeżenia przed spożywaniem ogórków, pomidorów i sałaty. Teraz pozostaje ustalić, jak to możliwe, że kiełki zostały skażone. Zawiniła prawdopodobnie woda, w jakiej te rośliny są hodowane.
Kiełki winne śmierci 33 osób
2011-06-13
4:00
Naukowcy nie mają już żadnych wątpliwości - to kiełki fasoli są tajemniczym zabójcą, którego od tygodni próbowali odnaleźć. Mordercze rośliny skażone bakterią coli pochodziły z farmy ekologicznej w Bienenbuettel w niemieckiej Dolnej Saksonii.