Dramatyczny początek dnia w stolicy Ukrainy. W niedzielę, 26 czerwca, o godz. 5:47 lokalnego czasu, w Kijowie rozległy się alarmy przeciwlotnicze. Mer miasta Witalij Kliczko przekazał za pomocą mediów społecznościowych, że Rosja ostrzelała dzielnicę Szewczenkowską. Występne ustalenia podają, że Kijów spadły cztery pociski. Na miejsce od razu udały się brygady pogotowia i ratownicy. Jak przekazał Anton Heraszczenko, doradca ministera spraw wewnętrznych Ukrainy, jeden z pocisków miał trafić w budynek przedszkola. Dodał, że Rosja wystrzeliła 14 pocisków w kierunku Kijowa i okolic.
W GALERII PONIŻEJ MOŻESZ ZOBACZYĆ WIZYTĘ ANDRZEJA DUDY W KIJOWIE
Państwowa Służba Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych wydała komunikat, w którym informuje o pożarze 9-piętrowego budynku, który zapalił się w wyniku ostrzału. Ogień szalał na trzech najwyższych piętrach. To samo źródło podaje, że najpewniej są ranni. Z kolei Witalij Kliczko przekazał, że dwie osoby zostały hospitalizowane, ale wielu ludzi wciąż może tkwić w gruzach zawalonych budynków. Jak podaje serwis NEXTA, jedną z osób, którą udało się uratować z ruin, miała być 6-letnia dziewczynka.
Anton Heraszczenko przekazał informacje o śmierci jednej z ofiar. Zmarły to mężczyzna, którego żona, Rosjanka, została ranna w trakcie bombardowania. Kobieta razem z 8-letnią córką zabitego została wybdobyta spoad gruzów. Obecnie obie przebywają w szpitalu.
Sprawdź: Kryzys w związku Władimira Putina i Aliny Kabajewej?! "Unika jej"
Z kolei w mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia zrobione tuż po bombardowaniu. Widać na nich kłęby dymu unoszące się znad Kijowa, nawet wiele kilometrów od miejsca, gdzie wylądowały pociski.