Lee Rigby został zabity w Londynie w środę przez dwóch napastników uzbrojonych w nóż i tasak rzeźniczy. Mężczyźni najpierw brutalnie zamordowali żołnierza, a następnie przeciągnęli jego ciało na środek ulicy i tam je zostawili. Zabójcy, którzy według świadków mieli wznieść okrzyk "Allahu akbar" (tłum. Bóg jest wielki), pozwalali się filmować przez przechodniów telefonami komórkowymi. Napastnicy zostali ranieni przez policję i zabrani do szpitala.
>>> Rzeź w Londynie: przejechali go samochodem i obcięli głowę w biały dzień [WIDEO]
- To było bezsensowne morderstwo żołnierza, który wiernie służył w armii m.in. w operacyjnych działań w Afganistanie. Dziś nasze myśli są z jego rodziną i bliskimi, którzy starają się pogodzić z tą straszną stratą - powiedział brytyjski sekretarz obrony Philip Hammond.
Rigby urodził się w lipcu 1987 r. w Crumpsall koło Manchesteru. Był popularny wśród kolegów, którzy doceniali jego poczucie humoru. Kibicował Manchesterowi United. Rigby dwa razy uczestniczył w misjach Afganistanie. Wraz ze swą jednostką służył także w Niemczech i na Cyprze. Żołnierz osierocił 2-letniego syna Jacka.