Przywódca Korei Północnej grozi wielką wojną! Kim Dzong Un, oburzony nowymi sankcjami gospodarczymi nałożonymi na swój kraj oraz wspólnymi ćwiczeniami armii USA i Korei Południowej, nie owija w bawełnę: "Od kiedy Stany Zjednoczone chcą wzniecić wojnę nuklearną, będziemy korzystać z prawa do zorganizowania wyprzedzającego ataku nuklearnego przeciwko siedzibie agresora" - ogłosił rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych w Phenianie. Kim zerwał pakty o nieagresji między Koreą Północną a Południową.
Co dokładnie rozwścieczyło dyktatora? Oczywiście wcale nie wpływ sankcji na życie ubogich poddanych. Rada Bezpieczeństwa ONZ tym razem zabroniła bowiem eksportowania do Korei Północnej... dóbr luksusowych, a konkretnie jachtów, drogich samochodów, biżuterii czy zegarków. Czy przez brak dostępu do diamentowych roleksów Kim zniszczy świat?
Jego armia nie ma szans w starciu z USA, ale dyktator grozi odpaleniem broni atomowej. Jeśli faktycznie nią dysponuje, o czym mogłaby świadczyć przeprowadzona miesiąc temu potężna próba jądrowa, to i tak nie dałby rady dosięgnąć nią np. Waszyngtonu. Jest jednak prawdopodobne zaatakowanie taką bronią Seulu. Choć skończyłoby się to natychmiastową klęską Kima, straty w ludziach byłyby ogromne, a skutki ataku trudne do przewidzenia. Teoretycznie bowiem po ataku atomowym na Koreę Południową Ameryka powinna odpowiedzieć Kimowi dokładnie taką samą bronią.