Trwa fala aresztowań w Korei Północnej. Wystarczy najdrobniejsze przewinienie, by trafić przed pluton egzekucyjny. W 2020 roku w Pjongjangu weszło w życie drakońskie prawo, zgodnie z którym za jakikolwiek kontakt z kulturą Zachodu czy Korei Południowej grozi nawet śmierć. Karane jest nie tylko przemycanie z terytorium Chin czy dystrybuowanie zakazanych filmów i piosenek, ale nawet ich posiadanie na płytach czy dyskach z danymi. Chodzi o to, by mieszkańcy komunistycznego skansenu rządzonego przez Kim Dzong Una nie dowiedzieli się o istnieniu innego świata. Jak podaje Radio Free Asia, teraz ofiarą reżimu została pewna nauczycielka tańca z miasta Pyongsong.
NIE PRZEGAP: Wiadomo, kto zostanie królową brytyjską po Elżbiecie II! To może szokować
NIE PRZEGAP: Stan wyjątkowy w stolicy! Protesty w Kanadzie przeciw restrykcjom covidowym
Północnokoreańskie służby aresztowały zarówno tę trzydziestokilkuletnią dyplomowaną choreografkę, jak i kilka jej nastoletnich uczennic. Tancerki zdaniem stróżów prawa tańczyły w niewłaściwy sposób i wykonywały zbyt kapitalistyczne ruchy do piosenek z Korei Południowej. Piosenki był przechowywane na nośniku USB. Tymczasem Kim Dzong Un mimo kolejnych sankcji i globalnej izolacji nadal przeprowadza testy balistyczne, pracując nad bronią atomową. Choć miliony mieszkańców głodują, Kim przy pomoc hakerów kradnie kryptowaluty, by mieć pieniądze na zbrojenia.