Kim Dzong Un coraz bardziej zbliża się do Putina. Najpierw wysłał wojsko na Ukrainę, teraz chce szerszej współpracy
Dwaj dyktatorzy zbliżają się do siebie coraz bardziej! Kim Dzong Un robi, co może, by jak najwięcej ugrać na lojalności wobec Władimira Putina i wspieraniu wojny na Ukrainie. Zaczęło się tuż po rozpoczęciu rosyjskiej agresji. Północnokoreański tyran jednoznacznie poparł Putina i powtarzał jego propagandowe stwierdzenia o tym, że "specjalna operacja wojskowa" to efekt działań Zachodu, a nie Moskwy. Potem wzmagał swoją wojenną retorykę i wzywał obywateli Korei Północnej, by szykowali się na wojnę. Jego bojowy zapał od razu wykorzystał Putin. Korea Północna dostarczała Rosji na front kiepskiej jakości amunicję, a potem wysłała niespodziewanie na wojnę swoich żołnierzy. Armia Korei Północnej walczy w obwodzie kurskim, starając się wyprzeć wojska ukraińskie z tego przygranicznego rosyjskiego obwodu. Na razie Rosjanie odzyskali połowę ziem, które Ukraina zajmowała tam jeszcze od sierpnia. Co będzie dalej? Kim ma nadzieję na długofalową współpracę.
"Konieczne jest wzajemne i silne stymulowanie wspólnego dobrobytu i rozwoju obu krajów"
Ostatnio do Pjongjangu zawitał rosyjski minister zasobów naturalnych Aleksander Kozłow. Kim Dzong Un przyjął go z honorami w wezwał do "szerszej i bardziej zróżnicowanej" współpracy między Koreą Północną i Rosją. Północnokoreański dyktator widzi w popieraniu zbrodni szansę na rozwój cywilizacyjny i militarny swojego komunistycznego skansenu, w którym jak to zwykle w komunizmie zwykli ludzie cierpią głód i prześladowania, a dygnitarze pławią się w luksusie. "Konieczne jest wzajemne i silne stymulowanie wspólnego dobrobytu i rozwoju obu krajów poprzez dalsze promowanie międzyrządowej wymiany handlowej, gospodarczej, naukowej i technologicznej oraz współpracy w szerszy i bardziej zróżnicowany sposób" - powiedział Kim Dzong Un podczas spotkania z rosyjską delegacją.