Korea Północna wprost grozi Stanom Zjednoczonym wojną atomową. "Gdy Waszyngton podejmie złą decyzję"
Kim Dzong Un od dawna wygraża Zachodowi i zapowiada, że nie zawaha się użyć broni atomowej. Czy faktycznie ją posiada? Ostatnia wypowiedź północnokoreańskiego tyrana ma utwierdzić wszystkich w przekonaniu, iż prace nad arsenałem jądrowym zostały uwieńczone sukcesem. Podczas spotkania z oficerami wojskowego biura ds. programu rakietowego Korei Północnej Kim wołał, że przeprowadzi atak atomowy, jeśli "wróg go sprowokuje". Odniósł się konkretnie do Stanów Zjednoczonych, stwierdzając, że ostatnie wystrzelenie przez jego kraj międzykontynentalnego pocisku balistycznego Hwasong-18 pokazało, co się stanie, "gdy Waszyngton podejmie złą decyzję".
Joe Biden chciał negocjować z Kim Dzong Unem jak Donald Trump. Z rozmów nic nie wyszło
Kim Dzong Un od wybuchu wojny na Ukrainie wyraźnie stał się jeszcze bardziej agresywny w stosunku do Zachodu. Zgodnie z putinowską retoryką obwinił go za spowodowanie konfliktu, a gdy do Korei Północnej zjechał rosyjski minister obrony i inni ludzie Władimira Putina, rozłożył przed nimi dosłownie czerwony dywan i zaprezentował im monstrualny portret rosyjskiego dyktatora wiszący na ścianie pałacu obok portretu Kima. Parę miesięcy temu Joe Biden wyraził chęć osobistego spotkania z Kim Dzong Unem. Tematem rozmów miałaby być denuklearyzacja Korei Północnej. "Korea Północna nie odpowiedziała pozytywnie na tę ofertę, ale wciąż leży ona na stole. Jesteśmy gotowi usiąść i negocjować bez warunków wstępnych" - poinformował John Kirby. Pierwsze w dziejach spotkanie najwyższych przywódców Stanów Zjednoczonych i Korei Północnej miało miejsce w Singapurze 12 czerwca 2018 roku. Z Kim Dzong Unem spotkał się wtedy Donald Trump. Spotkali się potem jeszcze dwa razy, ale rozmowy nie przyniosły żadnych rezultatów.