Kim Dzong Un wygraża wojną atomową. Wymienia Koreę Południową i USA. "W każdej chwili może wybuchnąć wojna z powodu lekkomyślnych posunięć wrogów"
Kim Dzong Un wciąż zaostrza swoją wojenną retorykę. Mówi o wojnie, w tym nuklearnej i wymienia konkretne państwa jako rzekomych agresorów, którym musi odpowiedzieć na ich działania. Jak przekazała państwowa agencja informacyjna KCNA, Kim Dzong Un powiedział, że stosunki między Koreą Południową a Północną stały się "relacjami między dwoma wrogimi krajami w stanie wojny". „To fakt dokonany, że na Półwyspie Koreańskim w każdej chwili może wybuchnąć wojna z powodu lekkomyślnych posunięć wrogów mających na celu inwazję na nas” – stwierdził tyran. Aby odstraszyć Pjongjang, na początku grudnia Waszyngton umieścił okręt podwodny o napędzie atomowym w południowokoreańskim mieście Pusan, odbyły się też wspólne manewry lotnicze z Seulem i Tokio. Kim określił to jako „zamierzone ruchy prowokujące do wojny nuklearnej”. „Musimy szybko zareagować na możliwy kryzys nuklearny i w dalszym ciągu przyspieszać przygotowania do pacyfikacji całego terytorium Korei Południowej poprzez mobilizację wszystkich środków i sił fizycznych, w tym sił nuklearnych, w przypadku sytuacji nadzwyczajnej” – powiedział Kim. Cały czas podkreśla, że sytuacja jest kryzysowa, a kryzys ten jego zdaniem został wywołany przez Seul i Waszyngton.
"Sytuacja osiągnęła ekstremum z powodu konfrontacyjnych ruchów USA i ich sił wasalnych”
Wcześniej północnokoreański dyktator nakazał swoim wojskom przygotować się do wojny. Słowa Kim Dzong Una zostały wypowiedziane publicznie podczas drugiego dnia plenum komitetu centralnego rządzącej Partii Pracy Korei (PPK) i zostały zacytowane przez północnokoreańską agencję prasową KCNA. Północnokoreańska agencja prasowa tak relacjonowała przemówienie dyktatora: „Wytyczył bojowe zadania Armii Ludowej oraz przemysłowi zbrojeniowemu, nuklearnemu i obronie cywilnej, aby dodatkowo przyspieszyć przygotowania wojenne, na bazie dogłębnej analizy poważnej sytuacji politycznej i wojskowej na Półwyspie Koreańskim, która osiągnęła ekstremum z powodu bezprecedensowych, wymierzonych przeciwko KRLD, konfrontacyjnych ruchów USA i ich sił wasalnych”. Zagrożeniem jest więc zdaniem Kima nie Rosja, a USA i ich sojusznicy, w tym Polska. Niedawno Pjongjang ogłosił, że z powodzeniem przetestował międzykontynentalny pocisk balistyczny typu Hwasong-18 na paliwo stałe, który mógłby uderzyć w dowolne miejsce na terytorium Stanów Zjednoczonych.