Kim Dzong Un ogłosił, że osobiście zaprojektował wyrzutnie rakietowe zdolne do przenoszenia taktycznych głowic nuklearnych. Rusza masowa produkcja
Kim Dzong Un od wybuchu wojny na Ukrainie nasila retorykę wojenną. W grudniu 2023 roku stwierdził, że nie zawaha się przeprowadzić ataku atomowego, jeśli "wróg" sprowokuje go za pomocą broni nuklearnej. W maju tego roku dyktator straszył: "Aby sprostać niestabilności strategicznej w regionie i na całym świecie spowodowanej jednostronnym działaniem USA, jesteśmy zmuszeni rozważyć niezbędne posunięcia na rzecz poprawy ogólnego odstraszania nuklearnego". Teraz tyran znów postraszył świat, a zwłaszcza Koreę Południową, ceremonią, która miała miejsce w jego kraju. Kim Dzong Un przekazał wojsku wyrzutni pocisków balistycznych zdolnych do przenoszenia taktycznych głowic nuklearnych - podały 5 sierpnia państwowe media w Pjongjangu. Wyrzutnie trafią do jednostek frontowych wzdłuż południowej granicy, czyli obok Korei Południowej.
Jak ocenia południowokoreańska agencja Yonhap, chodzi o wyrzutnie rakiet balistycznych Hwasong-11
Jak przekonuje Kim Dzong Un, osobiście zaprojektował wyrzutnie rakietowe, o które chodzi. Mają one być masowo produkowane i wycelowane w Seul. Czy sytuacja naprawdę jest groźna? "Uważamy, że są one przeznaczone do wykorzystania na różne sposoby, takie jak atak lub zastraszanie Korei Południowej" - powiedział Li Sung Dzun, rzecznik Dowództwa Połączonych Szefów Sztabów w Seulu. "Rozmieszczenie w pobliżu granicy oznaczałoby, że ich zasięg nie jest duży" - dodał. Jak ocenia południowokoreańska agencja Yonhap na podstawie zdjęć opublikowanych przez media reżimowe Kima, w grę wchodzą wyrzutnie rakiet balistycznych Hwasong-11 mające zasięg do 100 km. Teoretycznie więc pociski mogłyby faktycznie dosięgnąć Seulu.