Kim Dzong Un grozi USA i Korei Południowej. Wzoruje się na Putinie, skopiował jego przemówienie
Kim Dzong Un wielokrotnie przechwalał się, że posiada bombę atomową i w razie potrzeby nie zawaha się jej użyć przeciwko Stanom Zjednoczonym czy Korei Południowej. Jego groźby zazwyczaj jednak nie są traktowane poważnie i nie stają się przedmiotem tak wielu analiz i spekulacji, jak analogiczne groźby ze strony Rosji. Tymczasem północnokoreański dyktator jest coraz bardziej wściekły. Kim Dzong Una zdenerwowały wspólne ćwiczenia wojskowe Stanów Zjednoczonych i Korei Południowej. Rozpoczęte w poniedziałek, 31 października wspólne manewry Waszyngtonu i Seulu Pjongjang uważa za ćwiczenie inwazji na Koreę Północną. Teraz dyktator grozi zemstą. Stany Zjednoczone i Korea Południowa "zapłacą najstraszliwszą cenę w swojej historii", głosi oświadczenie tyrana cytowane przez AP. Słowa te są identyczne z tymi, jakie wypowiedział w swoim pamiętnym przemówieniu z 24 lutego Władimir Putin, grożąc zachodnim obrońcom Ukrainy: "Do tych, którzy rozważaliby interwencję z zewnątrz - jeśli to zrobią, spotkają was konsekwencje gorsze niż cokolwiek w waszej historii".
Korea Północna może użyć broni nuklearnej jako pierwsza. Kim Dzong Un zmienia przepisy i wystrzeliwuje rakiety
"Jeśli Stany Zjednoczone i Korea Południowa bez obaw spróbują użyć swoich sił przeciwko Korei Północnej, specjalne jednostki północnokoreańskich sił zbrojnych bezzwłocznie wykonają swoją strategiczną misję" - powiedział Park Jong-jung, jeden z liderów komunistycznej partii Korei Północnej. Co gorsza, Kim Dzong Un nie poprzestał na pogróżkach. Po pierwsze, zmienił przepisy w swoim kraju, pozwalając armii na użycie broni atomowej nie tylko w odpowiedzi na analogiczny atak. Po drugie, Pjongjang znów wystrzeliwuje rakiety. Na szczęście nie były to pociski przenoszące głowice atomowe, tylko 10 innych pocisków rozmaitego zasięgu. Niektóre przeleciały blisko południowokoreańskiej wyspy Ulleung-do, doprowadzając do alarmu i nakazu ewakuacji mieszkańców. Nikomu nic się nie stało.