KITESURFER Jan Lisewski OCALONY. Cud na Morzu Czerwonym

2012-03-05 3:10

Jan Lisewski (42 l.), kitesurfer z Gdańska, zaginął w piątek na Morzu Czerwonym. Przez dwa dni szukały go egipskie i saudyjskie służby ratownicze, a zrozpaczona rodzina zaginionego wyznaczyła 10 tysięcy dolarów nagrody za odnalezienie mężczyzny. To cud, że w niedzielę odnaleziono go żywego.

Gdańszczanin od 10 lat uprawia kitesurfing. Na desce i z latawcem w dłoniach udało mu się już przepłynąć Bałtyk. Tym razem chciał sprawdzić się na Morzu Czerwonym. Plan był prosty. Lisewski miał wyruszyć w piątek z egipskiego El Gouna i w ciągu 12 godzin dotrzeć przez morze na plażę w Dubie w Arabii Saudyjskiej. Wyruszył w piątek rano. Jedynym kontaktem Polaka ze światem był nadajnik GPS. To on nadał sygnał SOS kilka godzin po starcie.

Rozpaczliwe poszukiwania

Od tego momentu trwały poszukiwania polskiego kitesurfera. Prowadzili je zarówno Egipcjanie, jak i Saudyjczycy. Pracę ratowników utrudniała jednak fatalna pogoda i sprzeczne sygnały płynące z GPS-a Lisewskiego. Rodzina zaginionego także się nie poddawała i szukała Jana Liseckiego. Wyznaczyła nawet 10 tysięcy dolarów nagrody za odnalezienie go. Szanse na powrót całego i zdrowego kitesurfera malały z godziny na godzinę. A jednak zdarzył się cud i Polak ocalał.

Wyłowił go helikopter

W niedzielę parę minut po ósmej rano Polak ponownie wysłał sygnał SOS ze swojego GPS-a. Saudyjskim ratownikom szybko udało się namierzyć kitesurfera i wysłać helikopter. To on wyłowił z wody dryfującego po morzu od dwóch dni Polaka. - Wiedziałam, że Janek żyje, ale dopóki go nie usłyszę, to nie będę spokojna - mówi wzruszona Małgorzata Lisecka, żona szczęśliwie odnalezionego. Jej mąż został przewieziony do szpitala w Dubie.

"Jan Lisecki uratowany. Żywy" - napisał na Twitterze Radosław Sikorski, szef MSZ. To wszystko, co oficjalnie wiadomo o stanie zdrowia ocalonego mężczyzny.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają