Matka odprawiała mszę w kościele, dziecko umierało w rozgrzanym samochodzie. Tragedia w rodzinie pani pastor i organisty
Dziecko ugotowało się żywcem w samochodzie podczas mszy! Do tej tragedii doszło w Palm Bay na Florydzie. Był upalny, niedzielny dzień, kiedy pani pastor Bulaine Molme (37 l.) podjechała samochodem pod świątynię baptystyczną Mount of Olives Evangelical Baptist Church. Wiozła ze sobą czwórkę swoich dzieci w wieku od 11 miesięcy do 8 lat. Pospiesznie wysiadła z auta i zaczęła wypakowywać kapłańskie szaty, laptopa oraz Biblię. Jak potem zeznała, gdy spojrzała na kościół, zobaczyła starsze dzieci wchodzące do środka z kimś z wiernych i była pewna, że najmłodsze dziecko też zostało przez nich zabrane. Niestety, nie spojrzała na tylne siedzenie, by się w tej kwestii upewnić, tymczasem 11-letnia Fendra Molme nadal tam była i spała. Pani pastor zamknęła auto i pobiegła spóźniona na mszę.
Wbiegła do kościoła, trzymając martwe dziecko. Została aresztowana
Jej mąż i ojciec dzieci był organistą. Jak zeznali, przez całą trzygodzinną ceremonię nie zorientowali się, że najmłodsze dziecko jest nieobecne. Ona twierdzi, że uznała, iż córka śpi, on miał pomylić ją z innym dzieckiem znajdującym się w świątyni. Po trzech godzinach odkryli, że Fendry nigdzie nie ma. Po chwili matka wbiegła z płaczem do kościoła, trzymając bezwładne ciało córeczki. Dziecko ugotowało się żywcem w rozgrzanym aucie. Pani pastor została aresztowana pod zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka i wyszła na wolność po wpłaceniu kaucji. Proces ruszy 27 czerwca.