Kiedy w 1998 r. przyjechał do Warszawy na rozdanie Telekamer, aby odebrać nagrodę w kategorii „najpopularniejsza gwiazda zagraniczna”, witano go jak boga. Nie mogło być inaczej, bo to przecież dzięki niemu zmienił się w Polsce sposób postrzegania lekarzy. Wystarczył do tego jeden serial, w którym Chamberlain wcielił się w postać mądrego, szlachetnego i zabójczo przystojnego lekarza. Doktor James Kildare nie tylko rozkochał w sobie Polki, ale też dowiódł im, że lekarz nie musi być kimś, kogo należy się obawiać.
Potem były kolejne hity z jego udziałem - „Szogun”, „Ptaki ciernistych krzewów”, „Tożsamość Boune’a”, „Szpital pod palmami” i nagroda Złotego Globu za ten pierwszy serial. Gdy więc 1989 r. francuskie pismo doniosło, że Chamberlain jest gejem, jego fanki uznały to za podłe insynuacje. Ostatecznie serca pękły im w roku 2003, gdy sam aktor dokonał spektakularnego coming outu. - Tymczasem moją pracą było bycie heteroseksualnym obiektem pożądania – mówił z goryczą.