Trudno wyobrazić sobie coś gorszego, niż masakra w Buczy. Ale według najnowszych doniesień z Ukrainy, które potwierdza między innymi jej prezydent, najgorsze odkrycia rosyjskich zbrodni popełnionych podczas wojny na Ukrainie są dopiero przed nami. Chodzi o co najmniej jedną miejscowość - 13-tysięczną Borodziankę w obwodzie kijowskim. "W tym małym miasteczku jest więcej ofiar niż w Buczy" - powiedział Wołodymyr Zełenski. W sieci już pojawiają się zdjęcia doszczętnie zniszczonej miejscowości. Nie widać jednak ciał leżących na ulicach, tak jak na zdjęciach z Buczy. Dlaczego? Przerażające wyjaśnienie może tkwić w wypowiedzi jednego z mieszkańców Borodzianki cytowanej przez Wirtualną Polskę: "Po innej z bomb powstał lej głęboki na 4 metry. Jak to wybuchło, to z nieba spadały urwane ręce i nogi. Z kolei po bombie fosforowej wszystko było spalone na popiół. Po ludziach nie zostały nawet kości".
PRZECZYTAJ TAKŻE: Rosjanie gwałcą kobiety i dzieci. "Dziewczyny obcięły włosy, żeby nie patrzyli"
PRZECZYTAJ TAKŻE: Tajemnicze zniknięcie "kochanki Putina"! Gdzie jest Alina Kabajewa?
W gruzach wysokich bloków mieszkalnych mogą być dosłownie tysiące ciał. Wielu z nich nigdy nie znajdziemy, bo zamieniły się w popiół po użyciu przez Rosjan wyjątkowo silnych bomb. Na razie prokurator generalna Ukrainy Iryna Wenediktowa podała, że w Borodziance znaleziono 26 zabitych. Nie ma wątpliwości, że to dopiero początek. Jak dodała Wenediktowa, bez wątpienia to cywile byli celem, bo w okolicy nie ma żadnych obiektów wojskowych. "Każda zbrodnia zostanie wyjaśniona, każdy kat zostanie znaleziony" - powiedział prezydent Ukrainy.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Zabiła syna, bo bała się wojny na Ukrainie! 8-latek uduszony przez matkę
PRZECZYTAJ TAKŻE: Były prezydent Rosji się wygadał. Putin chce podbić całą Europę aż do Lizbony?