Przepisy i zasady dotyczące regulacji czynszów zostały wprowadzone w 1971 roku. W chwili obecnej w metropolii objętych nimi jest milion mieszkań, w których żyje ponad dwa miliony osób. Ale 15 czerwca przepisy wygasają i wszystko – a dokładnie los lokatorów – jest w rękach polityków w Albany i gubernatora Andrew Cuomo (56 l.). Problem w tym, że już od jakiegoś czasu zastanawiają się czy w ogóle odnowić Rent Stabilization Law – czyli prawo regulujące czynsze – czy też zlikwidować całkowicie. Mogą również mocno zmienić przepisy na niekorzyść lokatorów, a to oznacza, że nagle dwa miliony nowojorczyków otrzymałoby od landlordów pismo, że ich czynsz poszedł drastycznie w górę. A w większości przypadków ludzie mieszkający w apartamentach objętych regulacjami to osoby o niezbyt wysokich dochodach. To dlatego tak bardzo zależy im, by przynajmniej utrzymać chroniące ich przepisy. Bez tego – jak mówią – pójdą na bruk. Podczas czwartkowego protestu, wraz z miejskimi politykami i działaczami, apelowali głośno do ustawodawców w stolicy stany, aby nie pozwolili landlordom podnosić im opłat do poziomu rynkowego. – Ciężko pracująca klasa średnia czy emeryci nie mogą żyć w strachu, że nagle nie będą w stanie zapłacić za mieszkanie, w którym żyją od lat. Tak po prostu nie może być – mówiła obecna na proteście Letitia James, rzecznik praw obywatelskich.
Kolejne protesty wynajmujących mieszkania…
2015-05-16
20:22
Setki nowojorczyków mieszkających w apartamentach, w których czynsz jest regulowany stanowymi przepisami chroniącymi ich przed drastycznymi podwyżkami, znów wyszły na ulice. Wzywają władze stanowe do szybkiego działania, by utrzymać wygasające wkrótce przepisy, a tym samym uniknąć wyrzucenia na bruk.