Kobieta przyjechała do Włoch w poszukiwaniu pracy. Gdy zameldowała się w jednym z tamtejszych hoteli, wyszła na zewnątrz, aby je rozpocząć. Był wczesny ranek (ok. godziny 7 rano). Już po chwili do 40-latki podeszli dwaj młodzi mężczyźni, którzy zażądali, żeby dała im ona pieniądze (nota bene w swym żądaniu byli bardzo konkretni, żądając od 20 do 50 euro). Gdy kobieta powiedziała im, że nie ma takowej sumy, nie zareagowali oni jednak ze zrozumieniem i kindersztubą. Złodzieje spróbowali wyrwać jej torebkę, a następnie powalili ją na ziemię. W tym czasie zadawali jej również ciosy.
Jak wspominała Polka w rozmowie z portalem Il Resto del Carlino: - Zadali mi dwa lub trzy ciosy w twarz i głowę, bili mnie bez litości. Bardzo się bałam i czułam bardzo silny ból! Ofiara relacjonowała, że bandyci byli młodzi i czarnoskórzy (choć mówili po włosku). W jej opinii "mieli najwyżej 20-25 lat".
W pewnym momencie kobiecie udało się powstać w ziemi i uciec agresorom. Trafiła do pobliskiego szpitala, gdzie zapewniono jej pomoc. Sprawa została zgłoszona na policję, która wciąż szuka tych bandziorów.