Kolejny napad na Greenpoincie… ale Polacy się nie boją

2014-11-07 2:00

Tak to już jest... Wzrost atrakcyjności okolicy, przyciąga do niej złodziei szukających szybkiego łupu. Greenpoint staje się coraz modniejszy, a wraz z tym komisariat w polskiej dzielnicy ma więcej roboty. Ostatni przykład – napad na sklep przy Milton Street i Greenpoint Avenue.  Jednak naszych rodaków nie jest łatwo przestraszyć… Jak nas zapewnili, czują się bezpiecznie i nie zamieniliby Greenpointu na inne miejsce...

Jak wynika ze statystyk 94 posterunku na Greenpoincie, w ostatnich dniach października i pierwszych listopada oficerowie NYPD musieli interweniować w kilku dość groźnych incydentach. Spośród nich najpoważniejszym był napad z bronią w ręku na sklep przy Milton Street i Greenpoint Avenue.

Jak podają stróże prawa, uzbrojony napastnik, który miał na twarzy niebieską maskę chirurgiczną, wpadł do bodegi tuż przed 9 wieczorem, podszedł do ekspedienta i grożąc mu pistoletem powiedział: „Wiem, że takie sklepy jak twój muszą wykonywać polecenia i dać złodziejowi, to czego żąda. Chcę $2900 w money orders. I nawet nie próbuj nic naciskać, bo strzelę” - cytują słowa bandziora policjanci.

Sklepikarz wydrukował sześć przekazów pieniężnych, na łączną kwotę 3000 dol. I kiedy tylko złodziej zbiegł, nacisnął alarm. Policji nie udało się go dotąd schwytać.

Nie jest to jedyny niebezpieczny incydent. W polskiej dzielnicy doszło ostatnio do napadu z bronią w ręku na aptekę i kilka sklepów, notuje się także włamania do mieszkań, biur i samochodów. Na całe szczęście w żadnym z tych incydentów nikt nie odniósł obrażeń.

Choć statystyki niepokoją, czy mieszkający na Greenpoincie Polacy czują się zagrożeni? Absolutnie nie!

- Czuję się tutaj bardzo bezpiecznie. Nie zamieniłbym tego miejsca na żadne inne, tak do wychowywania dzieci jak i prowadzenia biznesu – mówi nam Adam, który mieszka od lat na Greenpoincie z żoną i dwójką dzieci, prowadząc tam kafejkę i sklep z rowerami. – Codziennie o 5 rano wychodzę z psem i naprawdę nie czuję żadnego zagrożenia. I to od lat. Od swoich klientów w cafe słyszę tylko same super rzeczy o Greenpoincie – mówi. I dodaje, że Greenpoint to fajna rodzinna dzielnica, gdzie na każdym kroku widać młodych ludzi, mamy z dziećmi... - Gołym okiem widać, że jest po prostu bezpiecznie. Gdyby tak nie było, ludzie baliby się wyjść – stwierdza.

Ostatnie doniesienia z policji nie paraliżują też strachem właścicieli i sprzedawców w polskich sklepach. - Czego tutaj się bać. Wszędzie są napady, rabunki i kradzieże. U nas, w porównaniu do innych miejsc, jest naprawdę bardzo spokojnie i mniej tutaj rozbojów, niż gdzie indziej – mówi nam Alicja, pracująca w polskim deli i mieszkająca na Greenpoincie już kilkadziesiąt lat.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają