Konflikt pod K2. Ci którzy liczyli na to, że Denis Urubko zrozumie swój błąd i się pokaja, będą srodze zawierzeni. Urubko uciął spekulacje i stanowczo zadeklarował, że nie zamierza nikogo przepraszać. Wyjaśnił także, dlaczego zdecydował się w pojedynkę ruszyć na szczyt K2. - To była moja szansa, żeby coś zrobić, a nie tylko siedzieć w bazie. Podjąłem się ataku szczytowego i tak naprawdę jestem usatysfakcjonowany, bez tego byłbym wściekły - tłumaczył w rozmowie z TVN 24 Urubko. - Wróciłem bez zdobycia szczytu, ale to była ryzykowna sytuacja. Dużo śniegu, zero widoczności, bardzo złe warunki. W tym przypadku moją jedyną słuszną decyzją mógł być powrót - dodał himalaista. - Myślę, że nie muszę mówić przepraszam. Oni też nie są aniołami. Wielicki pozwolił mi wejść do obozu trzeciego, a później kazał mi wrócić z powodów, których nie rozumiem - żalił się Denis Urubko i podkreslił, że "jesteśmy mężczyznami, himalaistami". - To nie jest sytuacja, żeby mówić przepraszam. Mnie nikt nie przeprosił za ich błędy. Moje zdanie pozostaje takie samo - postawił sprawę jasno sportowiec.
Konflikt pod K2. Urubko NIE ZAMIERZA przepraszać. Obrywa się Wielickiemu
Konflikt pod K2 przybiera na sile. Mocno krytykowany za swoją decyzję o samodzielnej wyprawie na szczyt Denis Urubko, przechodzi do ofensywy. Nie tylko nie zmierza przepraszać, lecz także wbija szpilę w kolegów. - Oni też nie są aniołami - kwituje himalaista. Najbardziej obrywa się kierownikowi Narodowej Zimowej Wyprawy na K2 Krzysztofowi Wielickiemu.