Fabryka rosyjskich trolli zamyka się! Wszystko przez bunt w Rosji. Trolle siejące propagandę zamilkną?
Kiedy po wybuchu wojny na Ukrainie czytało się komentarze zamieszczane w mediach społecznościowych lub na portalach informacyjnych pod artykułami dotyczącymi w jakikolwiek sposób tej tematyki, nie sposób było nie zauważyć wysypu tych negatywnych. Pisane w jednakowym, agresywnym tonie, pełne pochwał dla Rosji i potępienia Ukrainy oraz Zachodu, wydawały się tworzone przez jedną i tę samą osobę. W ostatnich dniach można było natknąć się na jeszcze inne komentarze. Ich autorzy zauważali, że prorosyjskie boty zaczęły milknąć. Coś w tym jest? Zdecydowanie tak, a wszystko dlatego, że to Jewgienij Prigożyn był właścicielem najsłynniejszej rosyjskiej "fabryki trolli", której pracownicy mieli za zadanie siać rosyjską propagandę w mediach społecznościowych, pisząc komentarze wygodne dla Władimira Putina i przede wszystkim wywoływać zamęt. Oczywiście luka ta zostanie zapewne czymś wypełniona, ale utworzona w 2013 roku Agencja Studiów Internetowych, czyli "fabryka trolli", właśnie się zamyka. Jak podała 2 lipca agencja Reutera, holding medialny Patriot należący do Jewgienija Prigożyna zamyka się. Został zablokowany przez rosyjskie władze po tym, jak marsz na Moskwę został przerwany, a bunt w Rosji stłumiony po negocjacjach Prigożyna z Putinem za pośrednictwem Łukaszenki.
Bunt w Rosji. Jak się zaczął, a jak skończył?
Jewgienij Prigożyn parę miesięcy temu niespodziewanie zaczął atakować rosyjskie ministerstwo obrony, a pośrednio także swojego niedawnego przyjaciela Putina. Ostre komentarze na temat nieudolności rosyjskiego ministerstwa obrony skończyły się, jak pokazały ostatnie dni, buntem w Rosji. 23 czerwca szef Grupy Wagnera ogłosił pucz przeciwko Putinowi i marsz swoich wojsk na Moskwę. Zajął też siedzibę dowództwa wojskowego Rosji w Rostowie nad Donem. Praktycznie przez nikogo nie niepokojeni, wojacy Prigożyna w liczbie kilku tysięcy zbliżyli się na odległość około 200 kilometrów od Moskwy, gdy nagle ogłoszono odwrót. Prigożyn stwierdził, że "by uniknąć rozlewu krwi" i "zgodnie z planem" (!) nakazał powrót żołnierzy do obozów. Doszło do tego po negocjacjach, jakie szef Grupy Wagnera prowadził z Putinem za pośrednictwem Alaksandra Łukaszenki. W ramach "ugody" z Putinem Prigożyn wycofał swoich ludzi, w zamian otrzymał obietnicę amnestii dla buntowników i umorzenia śledztwa prokuratorskiego we własnej sprawie. Musiał też wyjechać na wygnanie na Białoruś, gdzie przebywa od niedzielnego (25 czerwca) poranka.