- Chłopczyk musiał wiele znieść przez ostatnie dni. To odważny mały człowiek - mówi Steve Richardson, agent FBI biorący udział w akcji odbicia malca.
To, co wydarzyło się w małym mieście Midland City w Alabamie, z pewnością może być kanwą do hollywoodzkiego filmu akcji. W ubiegły wtorek Lee Dykes, weteran wojny w Wietnamie (w marines służył w latach 1964-1969), miał się stawić do sądu w związku z oskarżeniem o oddanie dwóch strzałów do samochodu sąsiada. Jednak zamiast pojawić się w sądzie, poszedł na przystanek szkolnego autobusu nieopodal jego domu. Gdy zatrzymał się na nim pojazd rozwożący pierwszoklasistów, Lee Dykes wszedł do środka z bronią i zażądał od kierowcy oddania mu dwójki dzieci.
Ten jednak zastąpił przejście i kazał dzieciom uciekać tylnymi drzwiami. Wtedy Jimmy Lee Dykes z zimną krwią strzelił cztery razy do bohaterskiego kierowcy. W tym czasie większość dzieci uciekła. Dykes zdołał jednak porwać pięcioletniego chłopca cierpiącego na zespół Aspergera i zaciągnął go do swojego bunkra, gdzie się zabarykadował.
Dykes zgromadził w bunkrze duże ilości jedzenia i wody. Pozwolił, aby rodzice uprowadzonego dziecka dostarczyli mu niezbędne leki. Postrzelony kierowca jeszcze tego samego dnia zmarł w szpitalu. W poniedziałek odbył się jego pogrzeb.
Koszmar w bunkrze trwał przez kilka dni. Żmudne negocjacje nie dawały rezultatu. Agenci FBI musieli być bardzo ostrożni, by 5-latkowi nie stała się krzywda. Bunkier został szczelnie otoczony przez policyjne kordony i wozy transmisyjne najważniejszych amerykańskich stacji telewizyjnych.
W końcu w poniedziałek agenci FBI zauważyli, że porywacz trzyma w ręku broń. Obawiając się, że życie chłopca jest zagrożone, przerwali negocjacje i rozpoczęli szturm. Na szczęście zakończony sukcesem.
- Najważniejsze jest to, że udało nam się ocalić to dziecko - komentuje pułkownik Hugh McCall, dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego w Alabamie.
Jak podaje "Fox News" , u porywacza po powrocie z wojska stwierdzono zespół stresu pourazowego (PTSD). Przez lata Dykes pracował, jako kierowca ciężarówki. Gdy wprowadził się do Midland City, zaczął intensywne prace nad bunkrem na terenie swojej posesji. Sąsiedzi twierdzą, że był wycofany, niechętnie rozmawiał z ludźmi i nade wszystko nie ufał władzom.