Jakiś czas po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę, sieć barów McDonald's najpierw ogłosiła, że tymczasowo zamyka 850 swoich restauracji położonych na terenie Rosji, a potem całkowicie wycofała się z rynku rosyjskiego. Rosjanie znaleźli wtedy patent na to, jak uspokoić nastroje wśród niepocieszonych tym faktem obywateli: przejęli budynki restauracji wraz z całą infrastrukturą, zmienili nieco menu oraz logo i otworzyli własną, łudząco podobną do oryginału sieć o nazwie "Wkusno i Toczka" ["Smacznie i kropka" - przyp. red.].
Łukaszenka: "Każdy potrafi przekroić bułkę na pół i włożyć tam kawałek mięsa"
Teraz smakiem McDonald's będą się musieli obejść także Białorusini. 11 listopada ogłoszono, że strona białoruska rezygnuje z franczyzy z powodu "problemów z łańcuchem dostaw". Popularną sieciówkę zastąpi na Białorusi oczywiście jej rosyjski odpowiednik. Restauracje pod nowym szyldem zostaną otwarte 22 listopada. Białoruski przywódca, Aleksandr Łukaszenka nie kryje radości z tego powodu. "Chwała Bogu, że odchodzi! Ale miejsce McDonald’s, gdzie pracują nasi ludzie, nasi specjaliści, gdzie sprzedawane są nasze towary, powinni zająć Białorusini" - mówił. Dodał też, że ani on, ani jego synowie nigdy nie stołowali się w znanej sieci i nie znają smaku cheeseburgerów ani hamburgerów. "Boże, ja nie wiem, kto to je" - stwierdził. Dodał, że robienie takiego jedzenia to żadna sztuka, a on nie rozumie fascynacji "zamorskim". "Białorusini też mogą przekroić bułkę na pół i włożyć tam kawałek mięsa, ziemniaka i sałaty" - kpił białoruski dyktator.
Białorusini będą tęsknić za McDonald's?
Białoruscy obywatele nie podzielają jednak jego opinii. W mediach społecznościowych piszą o "końcu pewnej epoki", publikując zdjęcia pożegnalnych posiłków i wspominając podróże do Mińska w czasach, gdy restauracje McDonald’s znajdowały się tylko w stolicy - podaje PAP.