21 maja o godz. 18 świat miał zacząć się trząść, a przez 5 miesięcy miało zginąć 98 procent populacji ludzkiej. Tak się jednak nie stało, ale Harold Camping nie traci pewności siebie.
- Wszyscy byliśmy przekonani, że 21 maja Bóg przyjdzie i zacznie nasze cierpienia. Tak się nie stało, bo traktowaliśmy wszystko zbyt dosłownie. Jeśli jednak zastanowimy się nad tym, to zauważymy, że w sobotę Bóg przyszedł, ale postanowił zlitować się nami, by cierpienia nie trwały aż 5 miesięcy. Przeżylibyśmy tylko kilka dni, bo szybko zabrakłoby wody i jedzenia - tłumaczył Harold Camping.
Przeczytaj koniecznie: Koniec świata nie nastąpił? Harold Camping OSZOŁOMIONY - następny koniec świata w sobotę, 28 maja
Prorok z amerykańskiego Radia Rodzina zdradził też, jak przeżył 21 maja. - Wyjechałem z żoną do motelu. Nie mogłem znieść tych ciągłych wywiadów, ludzi dzwoniących i pukających do moich drzwi.
- Biblia uczy nas, że Chrystus nie czuje radości patrząc na śmierć, ale można z niej też wyczytać, że łamania prawa bożego wymaga kary - dodał.
Część słuchaczy programów Harolda Campinga straciła cały majętek życia, przygotowując się na zapowiadany koniec świata.